Oponenci Kremla wystartują w wyborach
Rosyjska Centralna Komisja Wyborcza zarejestrowała, wbrew oczekiwaniom dużej części obserwatorów, dwoje najbardziej wyrazistych przeciwników Kremla w wyborach prezydenckich zaplanowanych na 14 marca.
Lewicowy nacjonalista Siergiej Głazjew i liberalna była wiceprzewodnicząca Dumy Państwowej Irina Chakamada zostali zarejestrowani, gdy Komisja zakończyła sprawdzanie ich list z 2 mln podpisów wyborców.
Zakwestionowano jedynie nieco ponad 4% podpisów popierających Chakamadę i 14% podpisów popierających Głazjewa. By nie dopuścić kandydata do wyborów, należy mu udowodnić, że nieprawidłowe dane zawiera co najmniej jedna czwarta podpisów.
Tym samym - wbrew opiniom wielu znanych politologów i części zbliżonych do władz źródeł - do wyborów dopuszczono wszystkich sześcioro kandydatów, którzy zdecydowali się na kandydowanie przeciwko absolutnemu faworytowi wyścigu, prezydentowi Władimirowi Putinowi.
Putina, który sprawuje władzę od dymisji 31 grudnia 1999 pierwszego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna, popiera dziś, według sondaży, około 80% Rosjan. Powszechnie uważa się, że jedynie Siergiej Głazjew ze swoją mieszanką haseł lewicowych i nacjonalistycznych jest w stanie stawić mu czoło i odebrać część głosów.
Oprócz Putina, Głazjewa i głoszącej liberalne poglądy Iriny Chakamady, w wyborach startują także komunista Nikołaj Charitonow, przedstawiciel partii Władimira Żyrinowskiego Oleg Małyszkin, przewodniczący Rady Federacji (odpowiednik Senatu) Siergiej Mironow i były przewodniczący parlamentu Iwan Rybkin.
Ostatni kandydat został zarejestrowany w sobotę, jednak wkrótce po tym rosyjskie media zaczęły informować, że Rybkin zaginął i od czwartku nie daje znaku życia. W niedzielę żona Rybkina zgłosiła na milicję zaginięcie męża.
Debaty przedwyborcze z udziałem kandydatów rozpoczną się w najbliższy czwartek i potrwają do 12 marca. Już dziś wiadomo, że nie weźmie w nich udziału prezydent Putin, który zrezygnował z przysługującego mu prawa.
Według obserwatorów, poglądy Kremla i Putina reprezentować będzie Siergiej Mironow, jeden z najbardziej prokremlowskich polityków, który nie ukrywa, że startuje w wyborach nie po to, by je wygrać, lecz by "wesprzeć" w nich Putina.
Wybory według wszelkiego prawdopodobieństwa przedłużą o cztery lata rządy Władimira Putina. Kadencja 2004-2008 zgodnie z obecną konstytucją powinna być jego ostatnią, choć w samej Rosji rozlegają się dementowane przez Kreml głosy, że władza może zmienić ustawę zasadniczą.