ONZ nie potępiła oficjalnie wydarzeń w Birmie
Rada Bezpieczeństwa ONZ
wezwała birmańskie władze do podjęcia pilnej współpracy ze
specjalnym oenzetowskim wysłannikiem. Z powodu sprzeciwu Chin,
Rada nie potępiła jednak oficjalnie wydarzeń w Rangunie, gdzie co najmniej trzy osoby zginęły, gdy birmańskie siły
bezpieczeństwa otworzyły ogień do antyrządowych demonstrantów.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )
Protest mnichów w Birmie
Jean-Maurice Ripert, oenzetowski ambasador Francji, przewodzącej we wrześniu Radzie Bezpieczeństwa, powiedział po nadzwyczajnym posiedzeniu tego gremium, że kraje członkowskie popierają wysłanie do Birmy w trybie pilnym specjalnego wysłannika ONZ Ibrahima Gambari'ego. Zaapelowano do birmańskich władz, aby niezwłocznie przyznały Gambari'emu wizę i pozwoliły mu na wjazd do kraju.
Gambari był obecny na odbywającym się o godz. 21:00 czasu polskiego posiedzeniu RB i poinformował o rozwoju wydarzeń w Birmie. Wkrótce potem miał odlecieć do Rangunu.
Rada Bezpieczeństwa wyraziła swoje zaniepokojenie użyciem przez birmańskie siły bezpieczeństwa przemocy w stosunku do pokojowo nastawionych manifestantów i wezwała stronę rządową do zachowania umiaru.
Za nałożeniem przez Radę Bezpieczeństwa sankcji na Birmę opowiedziały się USA i Unia Europejska. Wcześniej oficjalnie wyraziły dezaprobatę dla zajść w stolicy kraju Rangunie i wezwały władze do podjęcia dialogu z liderami prodemokratycznej opozycji, w tym z Aung San Suu Kyi. Podobny komunikat, choć bez apelu o nałożenie sankcji, wystosowali ministrowie spraw zagranicznych krajów G8 (Grupy siedmiu najbardziej rozwiniętych krajów świata oraz Rosji).
Zastosowaniu sankcji sprzeciwiły się Chiny, będące sojusznikiem Birmy. Uważamy, że sankcje nie są pomocne w sytuacji, jaka tam panuje - powiedział chiński ambasador przy ONZ Wang Guangya. Dodał, że Chinom, jako sąsiadowi Birmy, najbardziej zależy na tym, aby kraj osiągnął stabilność, pojednanie narodowe oraz uczynił postęp na drodze do demokracji. Mamy nadzieje, że rząd oraz mieszkańcy Birmy mogą dojść do porozumienia - zaznaczył.
Zarówno Pekin jak i Moskwa uważają, że konflikt w Birmie jest sprawą wewnętrzną, która nie zagraża pokojowi ani bezpieczeństwu międzynarodowemu, a więc pozostaje poza mandatem Rady Bezpieczeństwa.
Środa była dziewiątym dniem manifestacji mnichów buddyjskich w Rangunie, domagających się poprawy warunków życia Birmańczyków i powrotu demokracji w kraju rządzonym od 45 lat przez junty wojskowe. Birmańskie siły bezpieczeństwa otworzyły do demonstrantów ogień, zabijając co najmniej trzy osoby. Około 100 osób zostało rannych, a 200 trafiło do aresztu.