Oni nie mają szans, nie dostaną zielonej karty
Wielu Polaków mieszkających w USA bez papierów ma nadzieję, że dzięki loterii wizowej uda im się zalegalizować swój pobyt w Stanach Zjednoczonych. Niestety, są w błędzie. Nielegalni imigranci zielonych kart nie dostaną, chyba, że...
11.10.2011 | aktual.: 14.10.2011 09:26
Wiadomość o tym, że Polacy po raz pierwszy od kilku lat, znów mogą brać udział w loterii wizowej zelektryzowała Greenpoint i Ridgewood w Nowym Jorku oraz Wallington i Garfield w New Jersey, które są jednymi z największych skupisk Polonii na Wschodnim Wybrzeżu USA. W polonijnych agencjach, które już przed oficjalnym terminem rozpoczęcia składania podań, czyli przed 4 października, zaczęły reklamować swoje usługi, rozdzwoniły się telefony.
"Nielegalni" zielonej karty nie dostaną?
Ile kosztuje pomoc w wypełnieniu wniosku, do kiedy można składać podanie, jak długo czeka się na decyzję, jaka jest szansa wygrania - to tylko niektóre z zadawanych pytań. Najczęściej powtarzane pytanie brzmi jednak tak: czy, jeśli jestem w USA nielegalnie mogę liczyć na zieloną kartę?
Na pozór odpowiedź jest prosta. Ci, którzy złamali przepisy i przedłużyli pobyt w Stanach poza termin wyznaczony wizą zielonych kart nie otrzymają. Tak mówią przepisy i nie ma od nich wyjątków. Mimo to wielu imigrantów bez papierów i tak złoży podanie. Dlaczego? Liczą, bowiem na zmianę przepisów i łudzą się, że do momentu, kiedy zielone karty z loterii będą wydawane ich status imigracyjny się zmieni.
Ci, który złożą wniosek na loterię wizową w tym roku i zostaną wylosowani otrzymają zielone karty w okresie od 1 października 2012 roku do 30 września 2013 r. Termin ich wydawania zbiegnie się częściowo z okresem intensywnej kampanii wyborczej w USA. Jednym z poważniejszych jej tematów tradycyjnie już będzie sprawa rozwiązania problemu około 11 mln nielegalnych imigrantów.
Teoretycznie w tym czasie może, więc dojść do jakiegoś przełomu, przyjęcia reformy imigracyjnej, czy też wydania przez prezydenta Baracka Obamę rozporządzenia o częściowej amnestii, a wtedy dla osób bez papierów otworzy się furtka do legalizacji pobytu. Jeśli udałoby się im dodatkowo wylosować zieloną kartę mieliby sprawę załatwioną.
Choć szanse są nikłe część nielegalnych imigrantów właśnie, dlatego wyśle swoje zgłoszenie na loterię, zwłaszcza że, jeśli robi się to samemu, przez stronę internetową, nie trzeba ponosić żadnych kosztów.
To już nie to samo
Choć loteria wizowa cieszy się sporym zainteresowaniem, w Stanach nie brak też głosów, że w ostatecznym rozrachunku okaże się, iż statystycznie weźmie w niej udział niewielu Polaków. Mniej zgłoszeń napłynie zapewne z Polski, gdzie imigracja do USA nie jest już tak popularna, jak przed laty.
- Kiedyś jak jeździłam do Polski to wszyscy patrzyli na mnie z podziwem mówiąc: o przyjechała pani z Ameryki. Teraz raczej się ze mnie podśmiewają - mówi Teresa, dziennikarka polonijnych mediów, która od kilkunastu lat mieszka w Nowym Jorku. - Nie spodziewam się kolejek, Polacy mają lepsze szanse w Unii Europejskiej, gdzie mogą podróżować bez żadnych problemów i pracować bez proszenia się o jakieś zielone karty - dodaje.
- Loteria nie jest już taka atrakcyjna, bo w Ameryce wcale nie jest teraz dobrze - wtóruje jej Zbyszek, Polak z Greenpointu, także z ponad 10-letnim stażem w USA. - Wiele osób, które mają uregulowany status, z powodu recesji nie jest w stanie znaleźć pracy. Po co nowi mieliby się tu pchać i przyjeżdżać w nieznane - pyta.
W loterii wizowej startują jednak nie tylko ci, którzy zakładają, że będą od razu szukać pracy. Część składających wnioski to np. rodziny osób mieszkających w USA, którym znudziło się oczekiwanie na załatwienie trwających latami formalności. Podanie zamierza także wysłać część osób studiujących w Stanach, czy uczących się tu języka.
Zielona karta dla studenta
Wystąpienie o wizę studencką to dość popularny sposób przedłużenia legalnego statusu. Pracować wprawdzie na takiej wizie nie można, daje ona jednak prawo np. do udziału w loterii wizowej. - Skorzystam z tej szansy. Czemu nie - mówi 28-letnia Patrycja, która jest w Stanach właśnie na wizie studenckiej i dzieli ze współlokatorką wynajęte mieszkanie na Greenpoincie.
- Z pracą jakoś sobie radzę, ale gdybym miała zieloną kartę, to znalazłabym sobie znacznie lepszą. Liczę na to, że wygram, bo strasznie podoba mi się Nowy Jork - dodaje.
- Nie dziwię się, że ludzie, którzy mieszkają w USA wysyłają podania na loterię. Zielona karta jest jak wybawienie - opowiada Wojtek, który na swoją czekał prawie 11 lat. - Kiedy wreszcie przyszedł ten kartonik, zresztą wcale nie zielony, to było jak kamień z serca. Miło pomyśleć o sobie: stały rezydent - dodaje.
Z Nowego Jorku dla polonia.wp.pl
Tomasz Bagnowski