Olejniczak: prezes IPN chce przejść do historii ujawniając "listę 500"
Wojciech Olejniczak jest przeciwny ujawnieniu tzw. "listy 500". Lider SLD obawia się, że jej publikacja mogłaby wyrządzić wiele szkód i skrzywdzić osoby, które błędnie zostałyby na niej umieszczone. Dodał, że prezes IPN Janusz Kurtyka, dążąc do ujawniania nazwisk za wszelką cenę, chce przejść do historii.
18.06.2007 | aktual.: 18.06.2007 11:51
Podczas obowiązywania poprzedniej ustawy lustracyjnej Instytut Pamięci Narodowej zebrał nazwiska około 500 osób znanych obecnie z życia publicznego, które współpracowały ze służbami PRL. Listy nie można jednak ujawnić, bo ustawę zakwestionował Trybunał Konstytucyjny.
Gość "Salonu politycznego" Trójki przypomniał, że w przeszłości było wiele takich przypadków, gdy czyjeś nazwisko pojawiało się w zapiskach PRL-owskich służb, a potem okazywało się, że ta osoba nie była tajnym współpracownikiem. Jego zdaniem, właśnie dlatego "lista 500" powinna zostać przekazana do archiwum państwowego i tam powinna zostać dokładnie przeanalizowana, "zgodnie z wszelkimi normami".
Lider SLD ironizował, że dążąc do ujawniania nazwisk za wszelką cenę, prezes IPN "najwyraźniej chce przejść do historii". Dodał, że gdyby lista wyciekła do mediów, to nie spodziewa się wyciągnięcia konsekwencji wobec profesora Kurtyki, bo - w opinii Olejniczaka - obecne władze chronią prezesa IPN.