Okno życia we Wrocławiu znów się otworzyło. Ktoś zostawił w nim dziewczynkę
W oknie życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu w niedzielny wieczór pozostawiono małą dziewczynkę. Trafiła ona już pod opiekę sióstr boromeuszek i znajduje się w dobrym stanie. Otrzymała imię Klaudia.
Oknem życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu opiekują się siostry boromeuszki. Tym razem, jak informuje wroclaw.gosc.pl, w niedzielny wieczór usłyszały one specjalny alarm ostrzegający o otwarciu okna. W środku umieścił ktoś kilkumiesięczną dziewczynkę, pozostawiając też koc i kilka podstawowych rzeczy.
Dziecko zostało przebadane na miejscu, a następnie trafiło dodatkowo na kompleksowe badania do jednego z wrocławskich szpitali. To standardowa procedura w tego typu sytuacjach - informuje "Gość Wrocławski".
Okno życia we Wrocławiu znów się otworzyło. Ktoś zostawił w nim dziewczynkę
- Przybiegłam szybko do okienka. Już po drodze słyszałam płacz dziecka. W oknie było nosidełko z dzieciątkiem, a obok była torba z rzeczami i kocyk. Dziecko wyjęłam i zaniosłam do pomieszczenia, w którym mamy podgrzewany materacyk - powiedziała "Gościowi Wrocławskiemu" siostra Macieja.
Wielki odwrót od Kościoła. Ksiądz o słowach abpa Jędraszewskiego
Okno życia przy zakonie sióstr boromeuszek działa we Wrocławiu od roku 2009. Była to pierwsza tego typu inicjatywa na Dolnym Śląsku. Od tego czasu pozostawiono w nim osiemnaścioro dzieci (łącznie z porzuconą w niedzielę dziewczynką).
Idea okna życia powstała z myślą o matkach, które z jakiegoś powodu nie chcą opiekować się dzieckiem. Policja nie ściga rodziców, którzy zdecydują się na jego pozostawienie. Weryfikuje jedynie podstawowe informacje i sprawdza, czy w tym przypadku nie doszło do czynu zabronionego. Chodzi m.in. o to, czy dziecko nie zostało porwane albo zabrane siłą opiekunowi.
Po raz ostatni głośno było o wrocławskim oknie życia jesienią 2021 roku. Wtedy do niewielkiej wnęki przy ul. Rydygiera wszedł 20-letni mężczyzna, który był kompletnie pijany. Młody wrocławianin skulił się i wykorzystał okno do ucięcia sobie drzemki. Za swoje zachowanie został ukarany mandatem, musiał też naprawić wyrządzone szkody.
źródło: wroclaw.gosc.pl