Alarm w oknie życia. Zakonnice znalazły w nim 20-latka!
Nietypowe odkrycie we wrocławskim oknie życia przy ul. Rydygiera. Siostry zakonne odnalazły w nim 20-letniego mężczyznę, po czym wezwały policję i straż pożarną. Młody wrocławianin znajdował się pod wpływem alkoholu.
Jako pierwsza o nietypowym odkryciu w oknie życia przy ul. Rydygiera poinformowała "Gazeta Wrocławska". Siostry boromeuszki, które opiekują się tym miejscem, zostały obudzone alarmem w nocy z piątku na sobotę. Było po godz. 1, gdy zakonnice odkryły, że w oknie życia nie znajduje się noworodek, a 20-letni mężczyzna.
Młody wrocławianin skulił się i postanowił wykorzystać okno życia do zrobienia sobie drzemki. W tej sytuacji siostry boromeuszki zatelefonowały na policję i straż pożarną.
Alarm w oknie życia. Zakonnice znalazły w nim 20-latka!
Okno życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu działa w ten sposób, że można je otworzyć od zewnątrz i zostawić w nim dziecko. Wówczas u zakonnic uruchamia się alarm. Wszystko jest pomyślane tak, by siostry zakonne jak najszybciej ruszyły z pomocą.
Duchowny o 1 listopada: święto zgody narodowej. Tłumaczy, co miał na myśli
Tym razem w oknie życia próżno było jednak szukać niemowlęcia. Widok 20-latka zaskoczył jednak wszystkich. - Nie wiemy, jak to zrobił, ale udało mu się. Wcisnął się cały do okna życia i w nim utknął na dobre - tak "Gazecie Wrocławskiej" całe zajście opisał jeden z wrocławskich policjantów.
20-latek znajdował się pod wpływem alkoholu. Nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego postanowił wejść do okna życia. Policjanci dość szybko wyciągnęli go z wnęki. Młody wrocławianin został odwieziony do izby wytrzeźwień.
Mężczyzna przyczynił się do strat. Zniszczona została specjalna kuweta w oknie życia, samo miejsce zostało też mocno zabrudzone przez 20-latka. Po wytrzeźwieniu będzie musiał nie tylko złożyć zeznania, ale też naprawić wyrządzone szkody.
Okno życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu działa od 2009 roku. Znajduje się w budynku, w którym działa Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. W tym czasie kilkukrotnie pozostawiano w nim dzieci. Co ważne, policja i siostry zakonne nie poszukują matek niemowląt z okna życia. Dzieci po przebadaniu trafiają do adopcji.
Źródło: Gazeta Wrocławska