Ojciec marynarza z okrętu podwodnego "San Juan": powiedzieli mi, że mój syn nie żyje
Z nieoficjalnych informacji wynika, że na argentyńskiej łodzi podwodnej "San Juan", która zaginęła 15 listopada, doszło do eksplozji. Nikt jej nie przeżył. Taką informację miał otrzymać od przedstawiciela marynarki ojciec jednego z marynarzy.
O wywiadzie dla argentyńskiego radia Red, którego udzielił Luis Tagliapitre, ojciec jednego z marynarzy z zaginionej łodzi podwodnej "San Juan", informuje rosyjska agencja Tass. Mężczyzna miał tam wyznać, że otrzymać nieoficjalną informację od przedstawiciela marynarki o śmierci swojego syna.
Tagliapitre powiedział w rozmowie z radiostacją, że jego syn Aejandro Damian, nie żyje. Przedstawiciel marynarki miał mu zakomunikować, że na pokładzie łodzi "doszło do eksplozji, której nikt nie przeżył".
- Potwierdził, że wszyscy zginęli, ponieważ eksplozja miała miejsce na głębokości od 200 do 1000 metrów, osiem dni temu. W takich warunkach nikt nie ma szansy na uratowanie - powiedział Tagliapitre.
Argentyńska marynarka oficjalnie nie ogłosiła jeszcze śmierci załogi.
Wcześniej przedstawiciel marynarki Enrique Balbi powiedział, że otrzymał informację o eksplozji na pokładzie "San Juan". Miało do niej dojść 15 listopada, tuz po tym, jak po raz ostatni udało się skontaktować z załogą łodzi podwodnej.
Według jego informacji do eksplozji doszło w tym samym miejscu, w którym wcześniej Amerykanie zarejestrowali "anomalię hydroakustyczną".
Okręt podwodny "San Juan" zaginął 15 listopada. Znajdował się wówczas około 432 km od wybrzeży Patagonii. Poszukiwania okrętu utrudniał sztorm na południowym Atlantyku. Na jego pokładzie znajduje się 44-osobowa załoga, w tym pierwsza w historii argentyńskiej marynarki wojennej kobieta - Eliana Maria Krawczyk.
W akcję poszukiwawczą zaangażowane są jednostki z Argentyny, USA, Wielkiej Brytanii i Chile.
ARA "San Juan", okręt niemieckiej produkcji, jest jednym z trzech, jakie posiada marynarka Argentyny.
Źródło: tass.ru