Wściekłość na Wyspach. Ogromne protesty w kraju
Takiej fali strajków nie widziano w Wielkiej Brytanii od pół wieku. Wszystko za sprawą gwałtownego wzrostu cen energii i załamania realnej wartości uposażeń. Nastroje Brytyjczyków mogą mieć przełożenie na pomoc dla Ukrainy w związku z wywołaną przez Rosję wojną.
W piątek urząd ds. dystrybucji gazu i elektryczności (Ofgem) zapowiedział, że rachunki za dostarczaną energię dla gospodarstw domowych poszybują o 80 proc. Do tego trzeba doliczyć inflację, która zgodnie z przewidywaniami Citibanku w przyszłym roku może wzrosnąć do 18 proc. (obecnie 10,1 proc.).
Brytyjczycy skarżą się na spadek faktycznej wartości uposażeń. Tylko w drugim kwartale 2022 roku nastąpił spadek o 4 proc. - najwięcej od 21 lat. Eksperci przestrzegają, że może być jeszcze gorzej.
Fala protestów w Wielkiej Brytanii
Trudna sytuacja gospodarcza znajduje odzwierciedlenie w kolejnych strajkach, które paraliżują Wielką Brytanię już od lata, gdy protestowali m.in. śmieciarze w Edynburgu, pracownicy największego portu kontenerowego Felixstone (800 mln funtów strat) czy maszyniści i pracownicy kolei i niektórych linii londyńskiego metra.
To jednak nie koniec. Wraz z końcem wakacji ruch protestu zaczyna się rozszerzać. Od 5 września przestaną pracować adwokaci skarżący się na niskie uposażenie (niższe niż np. w barze). Do strajku włączy się też personel medyczny, dla którego od dawna nie były podnoszone pensje. Dodatkowo sektor ten mierzy się z problemem wakatów - szpitale nie są w stanie obsadzić 50 tys. stanowisk dla pielęgniarek i 12 tys. dla lekarzy.
Z podobnymi problemami mierzy się szkolnictwo. Tylko w ostatnich pięciu latach z pracy odeszło 34 proc. nauczycieli. Z kolei pensje spadły od 2010 roku o 12 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Tak inflacja wpłynęła na wakacje. "Turystyka jest dobrem luksusowym – jeżeli ktoś nie ma środków, to nie wyjeżdża"
Zdaniem ekspertów nie tylko polityka Rosji jest przyczyną ruchu protestów społecznych. Wpływ ma również zaciskanie pasa od kryzysu finansowego 2010 roku. Obecnie państwo inwestuje w uposażenie w sektorze publicznym jedynie 1,5 proc. dochodu narodowego.
Fala strajków może też mieć przełożenie na brytyjską politykę. Liz Truss ma największe szanse, by zastąpić Borisa Johnsona. Jest ona zwolenniczką cięcia podatków, ale nie podnoszenia pensji. Do tej pory zajmowała ona niezwykle twardą postawę wobec Rosji.
Z kolei sondaże wskazują, że laburzyści (41 proc.) zdecydowanie wyprzedzają konserwatystów (31 proc.). Lider tych pierwszych Keir Starmer popierał do tej pory politykę Johnsona wobec Ukrainy, w tym ambitne dostawy broni i szeroki program szkolenia ukraińskich żołnierzy. Jego ugrupowanie jest jednak blisko powiązane z ruchem związkowym. Nic więc dziwnego, że jest bardzo czułe na protesty pracownicze.
Dostawy broni do Kijowa
W czerwcu Wielka Brytania zapowiedziała więcej broni dla Kijowa, informując wówczas, że wsparcie obejmie sprzęt wojskowy o wartości około 1,1 miliarda dolarów. Wszystko po to, by pomóc Ukrainie w odparciu ataków wojsk Putina na jej wschodnie tereny. Wyspy zaznaczały swoją wielką determinację w okazywaniu wsparcia.
- Skala i zakres dostarczanego przez nas sprzętu pokazuje siłę naszej determinacji. Wraz z naszymi międzynarodowymi partnerami zapewnimy Ukrainie narzędzia do obrony swojego kraju przed nielegalną inwazją Putina - oświadczył wówczas Ben Wallace, sekretarz obrony Wielkiej Brytanii.
Wielka Brytania jest jednym z wiodących krajów jeśli chodzi o przekazane do Kijowa uzbrojenie. Pomoc Wyspiarzy opiewa już na kilka miliardów dolarów.
Źródło: Rzeczpospolita, Wiadomości WP
Czytaj też:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski