Rodzi się obywatelskie nieposłuszeństwo. Brytyjczycy przestaną płacić rachunki
Ceny energii elektrycznej w Wielkiej Brytanii biją rekordy. Na dodatek od października zapowiadany jest ich skokowy wzrost. Roczne rachunki gospodarstwa domowego mają wzrosnąć do 4700 funtów (ok. 16 tysięcy złotych). Ceny żywności, elektryczności i ogrzewania mają wzrosnąć do niespotykanych dotąd rozmiarów. W tej sytuacji rodzi się bunt obywatelski.
Windujące ceny sprawią, że wiele osób będzie musiało stanąć przed wyborem, czy zapłacić za ogrzewanie, czy za jedzenie. Już teraz wielu mieszkańców Wysp nie dopina budżetów. Zapowiadane na październik podwyżki budzą rozgoryczenie i gniew.
W efekcie drożejących kosztów życia uruchomiono kampanię obywatelskiego nieposłuszeństwa Don't Pay UK, która wzywa właścicieli gospodarstw domowych do anulowania poleceń zapłaty rachunków za energię. Wsparcie zadeklarowało już 75 tysięcy osób.
Według przeprowadzonego sondażu na Wyspach rośnie niezadowolenie z powodu bezradności polityków wobec kryzysu. W efekcie nieudolnej polityki rządu miliony rodzin staną w niezwykle trudnej sytuacji, nie mogąc zaspokoić swoich potrzeb.
Z sondażu Public First wynika, że większość Brytyjczyków spodziewa się bojkotu niektórych opłat, a aż jedna trzecia respondentów uważa, że istnieje duże ryzyko zamieszek związanych z rosnącymi cenami opłat. Głównie ze względu na rosyjską agresję na Ukrainę średnie roczne rachunki za energię mają wzrosnąć o 270 procent do 4700 funtów rocznie.
Przedstawiciele kampanii Don't Pay UK spodziewają się, że do października aż milion gospodarstw domowych przestanie płacić za prąd. Brytyjczycy zdają sobie sprawę z sytuacji geopolitycznej, ale nie kryją oburzenia, że firmy odpowiedzialne za dostarczanie gazu i energii notują najwyższe od lat dochody.
Rodzi się obywatelskie nieposłuszeństwo. Brytyjczycy przestaną płacić rachunki
Jednak te 75 tysięcy, które już dołączyło do kampanii, a także ci, którzy się na to zdecydują wkrótce, staną w obliczu poważnych konsekwencji. Mogą się spodziewać, że w przypadku braku płatności zostaną postawieni przed sądem, czekają ich dodatkowe opłaty, ich zdolność kredytowa zostanie znacznie ograniczona. Mogą też zostać zmuszeni do zainstalowania liczników przedpłat w swoich nieruchomościach. Będą więc mieli prąd tylko wtedy, gdy doładują urządzenie, w innym wypadku nie będą mogli korzystać z energii elektrycznej.
Wśród osób, które zdecydowały się wesprzeć protest, jest między innymi Mo Budd, proboszcz z parafii w południowym Londynie. - Członkowie Kościoła Anglikańskiego nie są znani z bezpośredniego starcia z kryzysami politycznymi i społecznymi. Skala podwyżek kosztów utrzymania wymaga jednak innej reakcji - powiedział duchowny "The Times". - Nikt z nas nie chce łamać prawa ani wpaść w problemy, ale jeśli nic nie zrobimy, ogromna liczba ludzi nie będzie miała wyboru i po prostu przestanie płacić za energię, bo nie będzie ją na nią stać. Jako osoba wierząca mam obowiązek solidarnie działać z najsłabszymi w mojej społeczności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sondaże przedstawiają bardzo mroczne scenariusze. Może się okazać, że 54 procent gospodarstw domowych przestanie płacić rachunki. 33 procent respondentów poważnie obawia się, że dojdzie do zamieszek na ulicach, a aż 61 procent spodziewa się, że gdy gospodarstwa domowe zostaną pozbawione prądu, dojdzie do wzrostu bezdomności, żebractwa i przestępczości.