Ofensywa Sikorskiego zadziwia polityków KO. Trzaskowski ma powody do niepokoju

Radosław Sikorski już się nie kryguje. Otwarcie rzucił rękawicę Rafałowi Trzaskowskiemu w boju o prezydencką nominację. A to wszystko za wiedzą i akceptacją premiera. - Donald grilluje Rafała nie swoimi rękami - komentują ludzie zorientowani w sytuacji w Koalicji Obywatelskiej.

Donald Tusk blisko współpracuje z Radosławem Sikorskim
Donald Tusk blisko współpracuje z Radosławem Sikorskim
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Wojciech Strozyk/REPORTER
Michał Wróblewski

Niektórzy rozmówcy WP wskazują: Rafał Trzaskowski, niezależnie od spekulacji, skończy z nominacją na kandydata na prezydenta, ale Donald Tusk i tak trzyma go świadomie w niepewności.

Gdy lider KO ogłosi już, że to jednak prezydent Warszawy jest kandydatem, to ten nie będzie krył wdzięczności. A jeśli wygra w 2025 roku, to i tak Tusk zbierze laury - bo przecież to on wskazał "przyszłego prezydenta". Scenariusz dla premiera idealny. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W Wirtualnej Polsce pisaliśmy już, że rywalizacja między Rafałem Trzaskowskim i Radosławem Sikorskim jest premierowi na rękę. Do pewnego czasu była cicha i niezbyt nachalna, ale to się zmieniło. Szef MSZ otwarcie deklaruje już gotowość do startu w wyborach prezydenckich i mówi o swoich przewagach nad wiceprzewodniczącym PO i włodarzem stolicy.

"Sufit poparcia mam wyżej (od Rafała Trzaskowskiego). Idziemy łeb w łeb w badaniach" - stwierdził Sikorski w "Faktach po Faktach" w TVN24.

Powiedział, że zna badania, wedle których to on ma większe szanse na poszerzenie wyborczej bazy i zwycięstwo w drugiej turze wyborów prezydenckich z kandydatem PiS.

Szczegółów tych badań nie zdradził, za to jego tzw. otoczenie chętnie dzieliło się opowieściami o nich z dziennikarzami. Redakcje, które pisały o "badaniach Sikorskiego", nie ujawniły, kto konkretnie je zlecił, kiedy zostały przeprowadzone, przez jaką firmę oraz jaką próbę obejmowały. Powielały za to narrację wygodną dla szefa MSZ, a krytyczną wobec Rafała Trzaskowskiego.

Otoczenie prezydenta Warszawy nie pozostało dłużne i "wyciągnęło" swój sondaż z września - IPSOS-u, przeprowadzonego na próbie 1505 osób. W tym sondażu, opisanym przez WP, to Trzaskowski jest zdecydowanym faworytem.

Gdy Sikorski został o ten sondaż zapytany w mediach, stwierdził, że partia go nie zamawiała i zasugerował, że zlecili go - na wyłączność - ludzie Trzaskowskiego. 

W partii wielu zauważa, że prezydent Trzaskowski jest w bardzo niewygodnej sytuacji, bo "podważana jest jego pozycja".

To osobliwe o tyle, iż od wielu miesięcy to właśnie Trzaskowskiego kluczowi politycy PO - w tym premier Tusk - wskazywali jako przyszłego kandydata na prezydenta. Ale to się zmieniło. Dziś lider KO wskazuje jedynie, że Polacy kandydata tej formacji poznają 7 grudnia. 

Nasi rozmówcy są przekonani, że ostatecznie będzie nim Trzaskowski. Niemniej polityczna ofensywa Sikorskiego nie buduje autorytetu włodarza stolicy. Do tego dochodzą wypowiedzi kolejnych polityków - m.in. Joanny Kluzik-Rostkowskiej z programu "Tłit" Wirtualnej Polski - które właśnie szefa MSZ wskazują jako najlepszego kandydata.

Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski, potencjalni kandydaci KO
Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski, potencjalni kandydaci KO© EAST_NEWS | East News

Radosław Sikorski podkreśla, że przyszły prezydent musi znać się na bezpieczeństwie (bo "to najważniejsza dziś kwestia dla Polaków") i że musi mieć możliwości zdobycia możliwie szerokiego poparcia. - Prezydent powinien mieć wyczucie zarówno bardziej liberalnej części społeczeństwa, ale także bardziej konserwatywnych wyborców spoza największych miast - twierdzi.

Sugestia? Jasna: to on, a nie Rafał Trzaskowski, łączyłby w kampanii różne wrażliwości i przyciągał różne środowiska - od prawa do lewa.

Szef MSZ w TVN24, pytany o swoje szanse, ocenił, że może liczyć na przychylność części wyborców Lewicy (bo jest "proeuropejski"), PSL (bo "jest chłopakiem z bydgoskiego podwórka" i "mieszka na wsi"), Konfederacji (bo ma sympatię "libertariańskiego, polskiego biznesu"), a nawet… PiS.

"Newsweek", powołując się na mityczne badania zlecone przez "otoczenie szefa MSZ", pisał, że Sikorskiego mogłoby poprzeć nawet... 9 proc. wyborców partii Kaczyńskiego.

Aktywność szefa MSZ w mediach jest niespotykana. Sikorski - w pierwszych miesiącach rządów KO nieudzielający wywiadów - teraz robi to kilka razy w tygodniu.

Media właściwie codziennie transmitują lub relacjonują jego wypowiedzi. Zwykle przyciągają one uwagę i generują kolejne spekulacje. Podobnie jak jego kolejne posty i wpisy w mediach społecznościowych. Również pokazujące jego życie prywatne. 

Budowanie pozycji

Według wielu polityków KO Radosław Sikorski konsekwentnie buduje się politycznie i przeszedł długą drogę do tego, by aspirować do najwyższych stanowisk. Jego znajomi twierdzą, że zrobił duży progres i jeszcze bardziej wyrobił się politycznie. - To był, obok Tuska, największy powrót na szczyt w polskiej polityce w ostatnich latach - mówi o Sikorskim jego kolega z partii.

Niemniej część Platformy zauważa przesadę w działaniach Sikorskiego. W niektórych kręgach można usłyszeć opinie, że "przegrzewa". Za często występuje, za bardzo "podgryza" Trzaskowskiego - tak sugerują niektórzy rozmówcy WP.

- Pięć lat temu Rafał odniósł zwycięstwo moralne, ale teraz potrzebne jest nam zwycięstwo realne. Od tamtego czasu świat zmienił się na gorsze i dziś stajemy przed zupełnie innymi wyzwaniami. Trzeba dobrać najlepszego kandydata do tych warunków. Ważne jest, czego potrzebuje Polska - powiedział szef MSZ w rozmowie ze Sławomirem Sierakowskim.

Nie wahał się chwalić swoimi dokonaniami z ostatnich miesięcy. - Dziesiątki milionów ludzi zobaczyły moje dwa przemówienia na Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Ktoś, kto boi się tego, jak zareaguje internet, albo ktoś niepewny swoich słów, nie będzie potrafił narzucić tonu debaty. A przecież o to w polityce chodzi. Aby inni spojrzeli na świat naszymi oczami - stwierdził, pytany o swój "niewyparzony język".

W KO o nieformalnych "prawyborach" mówią, że "Donald nad tym panuje" i "daje temu ciche przyzwolenie". 

- Z punktu widzenia lidera partii taka sytuacja jest najbardziej pożądana - komentuje jeden z parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej z wieloletnim stażem.

Dlaczego? - Pokazuje, że wewnątrz jest ferment, że mamy kilku mocnych kandydatów. Że ławka w partii jest długa. I że na końcu to lider koalicji wskaże tego, kto stanie do prezydenckiej rywalizacji. Dlatego z punktu widzenia Tuska to wygodne, nie musi tego "przecinać" - tłumaczy nasz rozmówca.

Mimo wszystko kandydatem KO - jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce - będzie Rafał Trzaskowski, bo jest najbezpieczniejszym dla tej formacji wyborem. - Sikorski liczy na swój prezydencki last dance, ale liczby nie kłamią. I powinny zamknąć dyskusję o tym, kto powinien kandydować w wyborach i kto ma większe szanse - mówi jeden z polityków KO.

Prezydent Warszawy jest najpopularniejszym obok Donalda Tuska politykiem koalicji, bryluje w rankingach zaufania, a w badaniach jest wskazywany jako kandydat pierwszego wyboru.

Rafał Trzaskowski już raz kandydował w wyborach prezydenckich. Cztery lata temu wszedł do drugiej tury, ale ostatecznie przegrał "o włos" z Andrzejem Dudą; różnicą zaledwie 400 tysięcy głosów.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (604)