Odmawia planowi Tuska. Nerwowa zapowiedź w koalicji
Nowa Lewica naciska na Partię Razem, by zagłosowała za budżetem. Poseł Adrian Zandberg zdradza, że jego formacja nie chce poprzeć projektu. - To budżet głodzenia budżetówki i usług publicznych - mówił.
Sejm przygotowuje się do przegłosowania rządowego budżetu. Ale w ławach koalicyjnych nie wszyscy są ku temu skłonni. Krytyczna jest np. zasiadająca w klubie Lewicy Partia Razem. Poseł Adrian Zandberg w rozmowie z "Super Expressem" przyznał, że władze Lewicy na nich naciskają.
- Dotąd każda z partii, tworząca klub, samodzielnie podejmowała decyzję, czy popiera ustawy, czy nie. Obecnie Włodzimierz Czarzasty i przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska publicznie zapowiedzieli, że oczekują od partii Razem podporządkowania się Nowej Lewicy w sprawie ustawy budżetowej. Zapowiedzieli też, że wyrzucą z klubu naszych posłów, jeśli ci zagłosują niezgodnie z oczekiwaniami Nowej Lewicy - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS przejmie władzę? Ekspert przedstawił dwa scenariusze
Dodał, że według niego posłowie Razem powinni "głosować zgodnie ze swoim programem". Przyznał, że partia nie ma siły przebicia.
- Kluczowe postulaty Razem, czyli porządne finansowanie zdrowia, mieszkalnictwa oraz nauki i rozwoju, trafiły do kosza. Po roku każdy chyba widzi, jaka jest polityka rządu, zdominowanego przez PO i Trzecią Drogę. Na taką rzeczywistość reagujemy - powiedział.
"To głodzenie budżetówki"
- Projekt przygotowany przez Ministerstwo Finansów to budżet głodzenia budżetówki i usług publicznych. Kilka lat temu, kiedy władzę obejmował drugi rząd Morawieckiego, mówiłem w Sejmie o grzechach PiS: głodzeniu budżetówki, niedofinansowaniu usług publicznych; o tym, że to prowadzi do zapaści służby zdrowia. Ostrzegałem, że brak inwestycji w naukę i badania to droga do stagnacji. Wtedy ci, którzy dziś rządzą, bili mi brawo. Ja zdania nie zmieniłem. I nie mam rozdwojonego języka - przekonywał Zandberg.
Zwrócił także uwagę na kryzys w ochronie zdrowia. Według niego w przyszłym roku zabraknie 25-30 mld zł. - To się skończy źle. Nie będę udawać, że tego nie widzę - powiedział.
Zaznaczył, że rada krajowa Razem "sprzeciwia się budżetowi w obecnej formie". - Zobowiązała nas to tego, żeby walczyć o zmiany w Sejmie. Mamy konkretne cele: ochronić publiczną ochronę zdrowia przed zapaścią, dać porządne podwyżki pracownikom budżetówki. Są konieczne dużo większe inwestycje w naukę, badania i edukację wyższą. Prawdziwe, a nie symboliczne pieniądze na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego - wyliczał.
Razem, które formalnie nie weszło do rządu, ma ośmioro posłów i posłanek. To niewiele, by przeważyć szalę - nawet bez głosów małej lewicowej partii, koalicja rządząca ma większość w Sejmie.
Czytaj więcej:
Źródło: "Super Express"