Odlot białoruskiej propagandy. "Strach przed głodną zimą pcha Polaków na zakupy do Białorusi"
Mimo że białoruskie władze oficjalnie nie włączyły się w działania wojenne w Ukrainie, to stale wspierają Rosję. Jedną z form jest polityka dezinformacyjna. W białoruskiej telewizji wypuszczono kuriozalny materiał. - Strach przed głodem zimą pcha Polaków na zakupy do Białorusi. Ogromne kolejki na wjazd do naszego kraju obserwujemy od piątku - stwierdziła prezenterka reżimowej stacji.
25.07.2022 | aktual.: 25.07.2022 12:24
Informacje, które podaje białoruska telewizja mają niewiele wspólnego z prawdą. Tym razem jednak propaganda Mińska zaliczyła prawdziwy "odlot". W wyemitowanym materiale twierdzą, że Polacy tłumnie przyjeżdżają na Białoruś. Wszystko "w obawie przed brakiem żywności zimą". Według propagandy białoruskiej, tłumy pojawiają się na granicy, by wjechać i zrobić zakupy na zapas.
- Strach przed głodem zimą pcha Polaków na zakupy do Białorusi. Ogromne kolejki na wjazd do naszego kraju obserwujemy od piątku - mówi z przekonaniem prezenterka reżimowej stacji. W tle pojawiają się nagrania, które pokazują rzekome ogromne kolejki samochodów na polsko-białoruskiej granicy.
- Świadkowie piszą, że mieszkańcy sąsiedniego państwa są gotowi spędzić kilka dni w drodze, by kupić białoruskie produkty - kontynuuje wywód prezenterka.
Tymczasem na oficjalnej stronie internetowej Granica.gov.pl, gdzie możemy znaleźć przybliżony czas oczekiwania na odprawę na poszczególnych przejściach granicznych, znajdziemy informację, że czekać nie trzeba. Z danych podanych o godzinie 10.30 wynika, że na wszystkich dostępnych przejściach granicznych z Białorusią, czas oczekiwania wynosi 0 godzin.
"Odkąd wprowadzono ruch bezwizowy, faktycznie pojawiły się kolejki, ale czy napędzane strachem Polaków przed głodową śmiercią, wątpię" - komentuje na Twitterze białoruski niezależny dziennikarz Tadeusz Giczan.
Kolejny odlot białoruskiej propagandy. "Polacy przyjeżdżają po kaszę i sól"
Już wcześniej Aleksander Łukaszenka twierdził, że Polacy mają problemy z zaopatrzeniem i dlatego tłumnie przyjeżdżają na Białoruś. Podczas wystąpienia w Wielkanoc mówił, że Polacy czekają w długich kolejkach na granicy, by uciec do Białorusi za "kaszą i solą".
- Zobaczcie, co dzieje się z sąsiednimi Litwą, Łotwą, Polakami, o Ukrainie już nie wspominam. Oni byli tacy zamożni, żyli w takim szczęśliwym świecie. U nas nic nie było, u nich wszystko. I gdzie są teraz? Stoją przy granicy i proszą, byśmy ich wpuścili na Białoruś. Żeby mogli przynajmniej kupić kaszę gryczaną. Mniejsza o grykę. Soli nie mają. Proszą nas o sól - mówił wtedy Łukaszenka.