Odlecą albo tu zginą
Ornitolodzy niepokoją się o losy bocianów. Szacują, że nawet 6 tysięcy, a więc niemal 10% młodych, nie odleci na zimowiska.
29.07.2005 | aktual.: 29.07.2005 12:01
Ten rok nie jest dobry dla bocianiej populacji (na Opolszczyźnie jest około 700 bocianich par). Z nieznanych powodów ptaki bardzo spóźniły się z przylotem, przyleciało ich też mniej. Później niż zwykle zaczęły gody, składały mniej jaj.
- Zmniejszenie ilości bocianich par to nie tylko polski problem. Podobne informacje mamy od kolegów z Niemiec, Węgier, Słowacji - mówi Roman Guziak, ornitolog specjalizujący się w badaniu życia i zwyczajów bociana białego, działacz organizacji PRO NATURA.
Bociany przyleciały do nas dwa tygodnie później (pod koniec kwietnia, zamiast na początku), także z opóźnieniem przystąpiły do lęgów. - Niektóre robiły to nawet po piątym maja, a to już naprawdę tak późno, że lepiej, aby w ogóle nie składały jaj. Pisklęta z tak opóźnionych lęgów nie mają szans dojrzeć na tyle, aby o własnych siłach wybrać się w podróż do Afryki. Niektóre z piskląt nawet jeszcze nie są lotne! - mówi Roman Guziak.
Tymczasem już w połowie sierpnia bociany zaczynają sejmikować i odlatywać do ciepłych krajów. Muszą się spieszyć, ponieważ podróż powrotna do Afryki trwa minimum dwa miesiące.
- Jedyna nadzieja, że wrzesień będzie bardzo ciepły i słabe bociany, które nie mają szans brać udziału w pierwszych sejmikach, będą mogły odlecieć później, a do czasu odlotu nie zabraknie im pożywienia - mówi Guziak.
Według szacunków ornitologów, w Polsce może zostać nawet 6 tysięcy ptaków. Dopóki temperatury nie spadną do minusowych, ptaki mają szansę znalezienia pożywienia (dżdżownice, owady). Karmy będzie jednak coraz mniej i boćki będą coraz słabsze. Nie przetrwają zimy bez pomocy ludzi. Chyba że nauczą się korzystać z jadłodajni na ludzkich śmietnikach:
- W niektórych krajach zauważono już takie zjawisko - mówi ornitolog. - Jeśli zaś zimą spotkamy osłabionego boćka, należy zadbać, aby trafił on do ogrodu zoologicznego. Tam przeżyje. Ornitolodzy nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, co jest przyczyną tegorocznej złej kondycji klekotów: - Możemy jedynie spekulować, iż ma to powiązanie z bardzo niestabilną letnią pogodą. Raz jest chłodno, raz ukrop. Podobny bociani kryzys przeżyliśmy w 1997 roku, wówczas pogoda też była nierówna - mówi Guziak.
- Zwykle przyjmujemy na przezimowanie do 20 bocianów - mówi Lesław Sobieraj, dyrektor opolskiego zoo:. - Bociek nie jest kłopotliwym ptakiem: jeśli dostarczymy mu karmę, przetrwa na wybiegu. Dlatego jeśli prognozy ornitologów się sprawdzą, możemy przyjąć nawet dwa razy więcej bocianów niż zwykle. Mimo wszystko, mam jednak nadzieję, że sejmiki będą trwały do końca września i nawet te słabsze i później urodzone osobniki odlecą do ciepłych krajów.
Ewa Bilicka
ebilicka@nto.pl