Odkrycie w NIK. Prokuratura nie dostała dowodów
Wraca sprawa rzekomego ataku hakerów na urządzenia mobilne należące do kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli. Po wszczęciu postępowania w tej sprawie prokuratura zawnioskowała o wydanie dowodów. Izba jednak do dziś tego żądania nie spełniła - informuje "Rzeczpospolita".
25.10.2023 | aktual.: 25.10.2023 08:02
O sprawie rzekomego ataku hakerskiego poinformowano w lutym 2022 roku podczas specjalnie zwołanej konferencji w NIK. - Mamy do czynienia z atakiem na skalę nieznaną w historii od 103 lat - mówił wówczas radca prezesa Najwyższej Izby Kontroli Janusz Pawelczyk.
Zainfekowane miały zostać 544 urządzenia. Jednak - jak już wówczas informowaliśmy - inwigilacji mogły zostać poddane zaledwie trzy telefony. Wykryto je na podstawie narzędzia MVT udostępnionego przez Amnesty International. Prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie.
Jednak, jak podaje "Rzeczpospolita", prezes NIK nie tylko odmówił wydania śledczym "dowodów cyfrowych", ale nawet nie zawiadomił służb. - Prokuratura sporządziła dwa postanowienia o żądaniu wydania rzeczy oraz udzieleniu informacji. Dotychczas nie zostały zrealizowane przez prezesa NIK. Niczego nie otrzymaliśmy - przekazała w rozmowie z gazetą rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie, Aleksandra Skrzyniarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Żądane dane są konieczne dla ustalenia ilości i charakteru incydentów bezpieczeństwa, do jakich doszło w infrastrukturze teleinformatycznej NIK oraz do podjęcia działań zmierzających do ustalenia ewentualnych sprawców" - przekonywała prokuratura, wnioskując do NIK.
Izba argumentowała z kolei, że "treści cyfrowe i informacje elektroniczne nie mogą być uznane za rzecz w rozumieniu art. 217 § 1 K.p.k.". Rzeczą, jak dodano, jest "przedmiot materialny".
NIK odmawia prokuraturze. Jest zażalenie
Po złożeniu zażalenia, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia przychylił się do prośby prokuratury i nakazał NIK przedstawienie dowodów. "Dowodem rzeczowym w sprawie jest wszystko to, co ma związek z przestępstwem i pomaga w rekonstrukcji zdarzenia będącego przedmiotem postępowania karnego" - napisano w uzasadnieniu.
"Rzeczpospolita" zwróciła się do NIK z pytaniem, dlaczego nie chce wydać prokuraturze dowodów rzekomej inwigilacji.
"Ze względu na wątpliwości natury prawno-formalnej, które wzbudziło żądanie prokuratury, prezes NIK postanowił zasięgnąć opinii Departamentu Prawnego i Orzecznictwa Kontrolnego NIK przed wystosowaniem odpowiedzi" - napisano w odpowiedzi.
Źródło: rp.pl/WP Wiadomości