Od trzech lat trzymają matkę pod kluczem
Od trzech lat w mieszkaniu Gminnej Spółdzielni Żórawina przebywa zamknięta kobieta. Mieszka w brudzie i smrodzie. Wie o tym administracja, wie opieka społeczna. Nic z tym nie robią.
Siedemdziesięciopięcioletnia Helena G. zajmuje sama mieszkanie w starym młynie przy al. Niepodległości. Należy ono do Gminnej Spółdzielni Żórawina. Całymi dniami siedzi sama, przemawia do świętych obrazów, przeklina. Czasem ucieka z domu. Dlatego opiekujący się nią syn Jerzy G. i synowa Beata G. od kilku lat po przyniesieniu jedzenia zamykają ją na klucz. Żeby nie trzeba było jej potem szukać. Co miesiąc odbierają za nią 800 zł renty. Od dwóch lat nie płacą jej czynszu, który wynosi 32 zł miesięcznie. Wcześniej nie mieli zaległości.
Sąsiedzi z przerażeniem opowiadają o warunkach, w jakich mieszka pani Helena. Nie ma w domu toalety, więc korzysta z wiadra. Śpi w barłogu z worków. Zawiadamiamy opiekę społeczną, ale jej pracownicy nic z tym nie robią– tłumaczy sąsiadka, która chce zachować anonimowość.
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Żórawinie faktycznie zna dobrze sprawę Heleny G. Ciągnie się to od lat– opowiada Dorota Rokicka, kierowniczka GOPS-u. Nasz pracownik odwiedza tę panią regularnie. Gdy zastaje ją w opłakanym stanie, przypominamy synowi o obowiązku opieki nad matką. Rodzina nie chciała skorzystać z bezpłatnej pomocy naszej opiekunki. Ani oddać matki do zakładu leczniczo-opiekuńczego.W marcu cierpliwość GOPS-u się wyczerpała. Pracownicy postawili ultimatum: albo starsza pani trafi do ośrodka (a z nią cała jej renta), albo o sprawie dowie się prokurator. Wtedy natychmiast matkę zabrała do siebie córka z Lądka-Zdroju.
Myśleliśmy, że sprawa jest rozwiązana– tłumaczy Rokicka. Dwa dni temu ktoś do nas przyszedł i powiedział, że babcia znowu jest u siebie– dodaje. Ale dopiero dzięki naszej interwencji pracownicy GOPS-u zapytali syna, dlaczego pani Helena nie jest w ośrodku. Trudno było uzyskać odpowiedź. Beata G. wyjaśniała, że bratowa po tygodniu zabrała teściową z ośrodka, bo „babcia nie nadawała się tam”. U siebie w domu gościła matkę kilka tygodni, ale w końcu przywiozła ją do brata do Żórawiny. A ten odstawił ją do mieszkania.
Mama klnie, a my mamy małe dziecko– tłumaczy Jerzy G. Jego żona dodaje, że obdzwoniła wszystkie ośrodki, ale nikt nie chce przyjąć teściowej. Mama miałaby opiekę, gdyby mógł zamieszkać z nią nasz syn albo córka– twierdzi. Spółdzielnia zapewnia, że nie zgodzi się, by rodzina wykupiła mieszkanie, bo nie dbała o nie. W środę G. podpisali zobowiązanie, że na razie matka będzie mieszkała u nich. GOPS pisze zawiadomienie do prokuratury o zaniedbywaniu matki przez syna. I szuka miejsca dla pani Heleny w specjalistycznym zakładzie.
Drugi etap Alzheimera - mówi Michał Hajtko z Fundacji Alzheimerowskiej we Wrocławiu – Wygląda na to, że ta starsza pani cierpi na chorobę Alzheimera. Polega ona na zaniku kory mózgowej. Jest nieuleczalna. W etapie pierwszym chory zaczyna zapominać. W drugim traci orientację w czasie, chce uciekać, ma wybuchy agresji, mówi nieracjonalnie. Nie potrafi się sam ubrać ani jeść. Załatwia się pod siebie. W trzecim nie umie podnieść się z łóżka, przestaje mówić. Na każdym etapie wymaga stałej opieki lekarskiej. Nie może pozostawać sam, bo nie wie, co robi i może się pokaleczyć nawet zwykłym nożem. Gdy boli go ząb, nie umie tego powiedzieć, tylko krzyczy. Rodzina tej pani zachowuje się nieodpowiedzialnie.
Dzięki interwencji dziennika "Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska" pani Helena G. trafi pod fachową opiekę lekarską.
Anna Gabińska