Ochroniarz potraktował klientkę jak złodziejkę
Dorota Mazurek nigdy nie zapomni tego wieczoru w Castoramie. Została niesłusznie oskarżona o kradzież. Gdy sprawa się wyjaśniła, nikt jej nawet nie przeprosił - sprawę opisuje Gazeta Wrocławska.
23.12.2008 | aktual.: 23.12.2008 08:18
To miał być zwyczajny, krótki wypad do sklepu po żarówkę. Zgorzelecka Castorama niedawno została otwarta i reklamuje się jako najtańsza w mieście. Nic więc dziwnego, że wybór Doroty Mazurek padł właśnie na nią. - Teraz żałuję - mówi mieszkanka Zgorzelca. - Tyle wstydu i upokorzenia nie najadłam się jeszcze nigdy w życiu - dodaje.
Wszystko dlatego, że pani Dorota została oskarżona przez ochronę sklepu o kradzież. - Byłam na stoisku z żarówkami, przecież po to pojechałam. Nie mogłam się zdecydować, jaką powinnam kupić, więc wzięłam dwie podobne i poszłam do męża, który był na innym dziale - opowiada przebieg feralnego wieczoru sprzed kilku dni Dorota Mazurek. - Mąż obejrzał, wybrał, i z tą właśnie żarówką poszłam do kasy. Drugą żarówkę pani Dorota zostawiła na innym dziale. - Mąż powiedział, że ją potem odniesie na miejsce - zaznacza. Przy kasie podszedł do niej pracownik ochrony i poprosił na zaplecze. - Były przy mnie dzieci. Byliśmy kompletnie zaskoczeni, bo nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Na zapleczu ochroniarz, nie owijając niczego w bawełnę, wypalił: - Gdzie druga żarówka? - Kiedy zorientowałam się o co chodzi, odpowiedziałam, że odłożyłam na dziale ogród - opowiada pani Dorota. Zaproponowała ochroniarzowi, że pójdzie z nim i pokaże miejsce, w którym zostawiła żarówkę. Nie chciał. Powiedział, że sam to sprawdzi. Po kilkunastu
kolejnych minutach sprawa się wyjaśniła, bo żarówka znalazła się w miejscu wskazanym przez panią Dorotę. - Ten człowiek przyszedł i powiedział, że mogę sobie iść. Nie usłyszałam nawet przepraszam - skarży się klientka sklepu.
- Nie jesteśmy w żaden sposób za to odpowiedzialni. Do ochrony wynajęta jest zewnętrzna firma i to z jej kierownictwem powinno się tę sprawę wyjaśniać - sugeruje Damian Nowicki, kierownik ds. bezpieczeństwa zgorzeleckiej Castoramy. Daniel Mikusek z firmy ochroniarskiej Grom z Opola, kierownik zmiany w sklepie, zapewnia, że nic nie wiedział o sytuacji. - Jeśli ktokolwiek ma pretensje do naszej pracy, może złożyć pisemną skargę - dodaje. Dorota Mazurek nie wie, czy zdecyduje się napisać protest. - To przykre, że są w Zgorzelcu sklepy, w których klienci już od wejścia traktowani są jak złodzieje - przestrzega.
Janusz Pawul