PolskaKarmienie kota i zakupy dla żony. "Gazeta Wyborcza" ujawnia kulisy pracy dla Kurskiego

Karmienie kota i zakupy dla żony. "Gazeta Wyborcza" ujawnia kulisy pracy dla Kurskiego

Ochrona Jacka Kurskiego podczas kampanii prezydenckiej w 2020 roku miała śledzić Rafała Trzaskowskiego - poinformowała "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze ustalili też, że do obowiązków pracowników zatrudnionych przez prezesa TVP należy m.in. robienie zakupów jego żonie oraz zawożenie brudnych ubrań do pralni.

Karmienie kota i zakupy dla żony. "Gazeta Wyborcza" ujawnia kulisy pracy dla Kurskiego
Karmienie kota i zakupy dla żony. "Gazeta Wyborcza" ujawnia kulisy pracy dla Kurskiego
Źródło zdjęć: © PAP | Wojciech Olkuśnik
Radosław Opas

16.12.2021 07:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W czwartek "Gazeta Wyborcza" opublikowała rozmowę z dwoma rzekomymi pracownikami ochrony Jacka Kurskiego, którzy opowiedzieli, jak wygląda praca u prezesa Telewizji Polskiej. Z ich relacji wynika, że Kurski ma wydawać ochroniarzom polecenia dotyczące m.in. robienia zakupów dla jego żony.

"Relacje pracowników TVP i korespondencja, której fragmenty publikujemy, świadczą, że Jacek Kurski traktuje telewizję publiczną jak własny folwark" - pisze "GW". Gazeta udostępniła screeny rozmów między Kurskim a podwładnymi mu ochroniarzami.

Prezes TVP osobiście miał m.in. przekazywać im wiadomości od swojej żony. "Miś, czy ktoś może kupić mi czekoladki w Galerii Mokotów w sklepie Lindt? Za 100 zł, są na wagę" - czytamy w jednej z nich, datowanej na 5 lutego 2020 roku. Po czekoladki miał pojechać służbowym autem kierowca TVP.

Zobacz też: Jest jeden lider opozycji? Miller podaje jego nazwisko

Kurski pod lupą dziennikarzy. Jego ochrona miała jeździć po kajzerki

Według ustaleń "Wyborczej" początkowo zespół ochrony Jacka Kurskiego liczył sześć osób, jednak ostatecznie został zredukowany do trzech najbliższych współpracowników prezesa TVP. O szczegółach opowiedział zatrudniony przez Kurskiego pan Paweł [imię zmienione - przyp. red].

- Mam rodzinę. Nie chcę jej narażać - mówi "GW", zapewniając jednocześnie, że w razie potrzeby powtórzy wszystko przed sądem. Jak tłumaczy, ludzi do ochrony szefa Telewizji Publicznej werbować miał były funkcjonariusz GROM Mirosław Orzoł, ps. "Małpa". Zarobki pracowników miały oscylować wokół 11 tys. brutto.

Jednym z poleceń, jakie wydawać miał Kurski, miało być m.in. udanie się po kanapki dla jego żony. "Weźcie z Kaprysa [bar w siedzibie TVP przy Woronicza - przyp. red.] dwie kanapki i zawieźcie Asi do domu" - miał pisać prezes TVP. Pracownicy Kurskiego mieli też otrzymać rozkaz udania się do jego domu w celu nakarmienia kota.

Ludzie Kurskiego śledzili Trzaskowskiego? "Nie wnikałem w szczegóły"

"GW" podała też, że do obowiązków pracowników TVP należy także zawożenie brudnych ubrań państwa Kurskich do pralni i przywożenie upranych do domu. - Robimy za służących, spełniamy prywatne zachcianki prezesa i jego żony. Każdy zarabia duże pieniądze, do pewnego czasu daje się to znieść, ale na dłuższą metę człowiek w takiej pracy traci do siebie szacunek - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pan Jacek, drugi z pracowników.

Ochroniarze podczas kampanii prezydenckiej w 2020 roku mieli też zajmować się śledzeniem prezydenta Warszawy. - Podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi "Małpa" miał za zadanie jeździć za Rafałem Trzaskowskim. Z tego, co wiem, miał dowiedzieć się, jaką ochronę ma kandydat PO na prezydenta. Nie wiem, czy była to jednorazowa akcja, czy śledzenie się powtarzało - opowiada Paweł.

Zdarzenie potwierdza też drugi z pracowników. - Jeździł za nim podczas kampanii i robił zdjęcia. Wysyłał je nam w komunikatorze. Widziałem je, ale nie wnikałem w szczegóły - stwierdza.

Kurski reaguje na publikację "GW": "Kłamstwa i zmanipulowane informacje"

Kilka godzin po tekście opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą" Jacek Kurski skomentował pojawiające się na jego temat doniesienia. Prezes TVP opublikował oświadczenie na Twitterze, w którym przekazał, że materiał "GW" zawiera "kłamstwa i zmanipulowane informacje". W jego ocenie "został świadomie oparty na nieprawdziwych informacjach pozyskanych od osób, które same je odwołały".

"Wycofuję zgodę na publikacje informacji ode mnie. Spreparowałem je pod wpływem błędu i emocji, gdyż chciałem zemścić się na swoim byłym przełożonym w TVP. Informacje te są nieprawdziwe (Imię i nazwisko)" - miał zakomunikować cytowany przez Kurskiego jeden z pracowników TVP, z którym rozmawiała "Gazeta Wyborcza".

Kurski zapowiedział też podjęcie stosownych kroków prawnych. "Tak jak poprzednio oszczercy będą musieli odwołać swoje kłamstwa. Ataki te, coraz częściej także wobec moich bliskich, nie zastraszą mnie. TVP nadal będzie pokazywać prawdę, jak ostatnio A. Michnika składającego w pijackim widzie hołd uniżenia zbrodniarzowi W. Jaruzelskiemu. Odpowiedź, czy nowe oszczerstwa to zemsta GW, zostawiam opinii publicznej" - napisał szef Telewizji Polskiej.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Komentarze (1120)