Trwa ładowanie...
d1fr1li

Obrońca Mazura: to trudne pytanie, czy wierzę w niewinność Mazura

Mój klient twierdzi, że jest niewinny (...) ale kwestia mojej wiary jest dziesięciorzędna - powiedział Piort Kruszyński, polski obrońca Edwarda Mazura w programie Moniki Olejnik "Gość Radia Zet".

d1fr1li
d1fr1li
(Radio Zet)
Źródło: (Radio Zet)

Wierzy pan w niewinność swojego klienta? O, to jest bardzo trudne pytanie, czy wierzę w niewinność swojego klienta. Mój klient oczywiście twierdzi, że jest niewinny, nie mam powodów żeby mu nie wierzyć. Ale pani redaktor, ja myślę, że kwestia mojej wiary czy niewiary jest dziesięciorzędna, ważne jest to czy są dowody. Był pan obrońcą Zyty Gilowskiej, wierzył pan w jej niewinność? A, w przypadku pani premier Gilowskiej wierzyłem w stu procentach w jej niewinność. A tu ile jest procent? Nie, nie, ja tak nie mogę powiedzieć, ja nie znam akt sprawy. W przypadku pani premier Gilowskiej znałem od początku akta sprawy i wiedziałem, że tam nic nie ma, że to jest humbuk. A jeżeli chodzi o pana Mazura, ja nie znam akt sprawy i prokuratura mi ich nie udostępniła. Zresztą takie jest prawo prokuratury, nie mam o to pretensji. W każdym razie pana klient kontaktował się z dziwnymi osobami, można nazwać to eufemistycznie, Słowik, Zirajewski, Bogucki. Ja mogę powiedzieć jedną rzecz – mój klient, wynika to z moich rozmów,
które z nim odbyłem za Oceanem w ubiegłym roku i to trzykrotnych, powiedział, że on nie zna tych ludzi. Ale mówi, że nie zna, że się nigdy z nimi nie spotykał? Nie, tak powiedział. I to wszystko jest wymyślone? On powiedział, że się z tymi ludźmi nie spotykał, że ich nie zna, że nie zna żadnego Iwana, że nie zna żadnego Słowika. Natomiast czy to jest prawda, czy to jest nieprawda, powtarzam raz jeszcze, gdybym znał akta mógłbym... To on uważa, że ktoś go wrobił? Tak, dokładnie, uważa, że ktoś go wrobił. Ale wie pan tyle, co my wiemy, bo wiemy, jakie jest uzasadnienie wniosku o ekstradycję, czyli wiemy już bardzo dużo z tego uzasadnienia. Pani redaktor, przepraszam, że ja z uporem maniaka, powtarzam tę samą mantrę, ale wniosek ja znam z mediów, bo ja nie widziałem tego wniosku. Ale mówię, ja nie znam materiału dowodowego. Ja oczywiście nie zakładam, że prokuratura tutaj zmyśla sobie cokolwiek, ale jaka jest moc tych dowodów, czy one są przekonywujące czy nie, mógłbym powiedzieć, gdybym je widział. A ja ich
nie widziałem. Natomiast jeżeli chodzi o Zirajewskiego Iwana, pan Mazur powiedział mnie, że nie zna tego człowieka, w ogóle nie wie kto to jest, że został w to wrobiony, dokładnie tak jak pani powiedziała. I Boguckiego też nie zna? O Boguckim też, o Boguckim nie rozmawiałem szczerze mówiąc, ale powiedział, że on w ogóle z tą sprawą nie ma nic wspólnego. A pewnie pani zapyta dlaczego został wrobiony i przez kogo. No właśnie. To jest logiczne. Ja odpowiedzieć mogę tylko jedno, jak pani wie wiąże mnie tajemnica adwokacka, ale mogę powiedzieć jedno i to powiem, zresztą mówiłem już o tym mediom - jego zdaniem sprawa nie ma nawet charakteru politycznego. Pan Mazur prowadził w Polsce rozległe interesy o charakterze ekonomicznym, biznesowym i konkurencja chce go w ten sposób wyeliminować z rynku. Taka jest wersja pana Mazura, którą powiedział mi. To chyba konkurencja narkotykowa, bo mówi się o Mazurze, że brał udział w przemycie narkotyków, tak że konkurencja narkotykowa. Pani redaktor, różne rzeczy się mówi, a czy
to jest prawda to ja nie wiem. On oczywiście nie mówi o narkotykach, tylko mówi o legalnych interesach, które prowadził w Polsce. Zbożowych No, to już pani powiedziała. W każdym razie tyle mogę powiedzieć, więcej nie powiem. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dzisiaj powiedział w „Życiu Warszawy” – „Mogę powiedzieć, że gdyby Edward Mazur zdecydował się na pełną współpracę, mógłby liczyć na status tak zwanego małego świadka koronnego, czyli na nadzwyczajne złagodzenie kary”. Tak, artykuł 60 paragraf 3 i 4 kk, to już ja wyrecytowałem z pamięci. To oczywiście, mogę powiedzieć o jednej rzeczy, że ja jestem obrońcą pana Mazura od marca 2005 r., wtedy jeszcze była poprzednia ekipa i takie było właściwie stanowisko kierownictwa prokuratury i ministerstwa sprawiedliwości wtedy, gdyż ja – nie jest to tajemnica – zanim się wybrałem za ocean odbyłem pewne rozmowy w prokuraturze. Nie będę mówić z kim, bo to nie ma żadnego znaczenia, ale sens był taki sam: proszę bardzo możemy z panem Mazurem rozmawiać pod
warunkiem, że przyjedzie, że się przyzna i pójdzie na współpracę. To się nie zmieniło. A on nie chce się przyznać i nie chce pójść na współpracę. Ja przekazałem mu tę sugestię. Natomiast on powiedział – dlaczego mam się przyznawać do zbrodni, której nie popełniłem. Ale widział pan, jak wyglądał Edward Mazur, teraz ostatnio, wyglądał na złamanego człowieka, człowiek siedzący w kajdanach, który stracił chyba cały rezon. Pani redaktor, nikomu nie życzę, ani pani, ani sobie, ani komukolwiek, żeby nas ubrano w taki pomarańczowy kombinezon hańby, żeby nam skuli ręce i nogi, żebyśmy w takiej sytuacji zasiadali na ławie oskarżonych. Ja myślę, że każdy straciłby rezon, niezależnie od tego czy jest winien. Ale wierzy pan w to, że Edward Mazur będzie mógł odpowiadać z wolnej strony. W Stanach Zjednoczonych. Tak, tak. No to cóż, ja nie jestem specjalistą od prawa amerykańskiego, ale oczywiście muszę jako teoretyk choćby w procedurze karnej trochę się orientować. No cóż, moim zdaniem on ma szansę żeby wyjść za kaucją,
jak to się mówi, u nas to się mówi poręczenie majątkowe, w Stanach się mówi kaucja, nieważne, nie chodzi o nazwę w tej chwili. Natomiast choćby dlatego, stąd to wnioskuję, że sędzia dał do 15 listopada termin obrońcom, aby przedstawili sędziemu argumentację, która by ich ewentualnie przekonała, jego, przepraszam, sędziego - jednoosobowo, przekonała żeby pana Mazura wypuścić za kaucją. Natomiast oczywiście, to też prawda, że w przypadku procedury ekstradycyjnej, zwłaszcza jeżeli państwo zaprzyjaźnione ze Stanami Zjednoczonymi formułuje tak ciężki zarzut, no to sędzia ma problem. Mecenas Piotr Kruszyński jest gościem Radia Zet, a pytał się pan Mazura dlaczego znalazł się na miejscu zbrodni i dlaczego tak szybko się znalazł i skąd wiedział o tym, że gen. Papała został zamordowany? No o takich szczegółach, muszę powiedzieć, nie rozmawialiśmy, a gdybyśmy nawet rozmawiali to nie mógłbym oczywiście ich zdradzić. Ale pan, mecenas, obrońca nie zapytał się: proszę pana, skąd pan się tam wziął i po co, i dlaczego – to
chyba najważniejsza sprawa? Pani redaktor, pani jest zbyt inteligentnym dziennikarzem żeby wątpić w to, że oczywiście, że go o to zapytałem. Natomiast ja nie o wszystkim mogę mówić. Ale jedno mogę powiedzieć, pan Mazur powiedział, że oczywiście znał pana Papałę, że próbował pomóc mu w doskonaleniu języka angielskiego, dlatego, że on się wybierał do Brukseli, to już nie są tajemnice, i że lubił tego człowieka i że dla niego ta zbrodnia, to zabójstwo było wielkim szokiem. Natomiast no, już nic więcej nie mogę powiedzieć. A wie pan, bo to jest też takie, zadajemy sobie to pytanie, jak Mazur dowiedział się o tym, że gen. Papała zginął do kogo zadzwonił? Ja muszę powiedzieć, że ja znam, o tym nie rozmawiałem z nim naprawdę, to ja znam tylko z prasy, że zadzwonił zdaje się do pana Sasina, czy do pana Starszaka – tak, ale to ja to wiem z prasy . Nie, nie, nie od razu do kogo zadzwonił, to potem. Nie, nie, to ja nie wiem o co chodzi. A pytał go pan o jego kontakty z generałami SB, Kurnikiem, Sasinem. Tak,
oczywiście, że pytałem. On powiedział, że prowadził w Polsce biznesowe interesy chyba od 70 któregoś roku, no jest to jego słynne zdjęcie w tym pięknym samochodzie, znała pani to zdjęcie. No tak, ale biznesowe interesy prowadził z Kurnikiem, który był zastępcą Papały? Zaraz, zaraz chwileczkę. Przecież, no tak no pani jest za młoda żeby pamiętać okres komuny, ja już nie jestem taka młoda. No nie jestem taka młoda, może tak wyglądam, ale nie jestem taka młoda. Ale ja ten okres komuny świetnie pamiętam i pani doskonale wie, że te tak zwane firmy polonijne, które działały, no już w 70. latach, a bardzo aktywnie działy, o paradoksie od 82 r., od stanu wojennego rozwijało, że oczywiście, że one były objęte kontrolą operacyjną SB, i że wielu bardzo esbeków było zaangażowanych w działalność tych firm. Wszyscy mówią, Mazur to morderca Papały, jak się pan czuje, jako obrońca Mazura. O, to jest bardzo ciekawe pytanie. Ja od razu chcę powiedzieć o jednej rzeczy, bo mnie też wczoraj o to, to w ogóle pani Brygida Grysiak,
którą bardzo szanuję i cenię jako dziennikarkę zapytała mnie wprost - jak się pan czuje, że pan występuje przeciwko państwu polskiemu. Pani redaktor, ja jestem adwokatem, ja jestem obrońcą. Jeżeli do mnie zgłasza się człowiek z prośbą o poradę prawną ja mu nie mogę odmówić. To jest tak, jakby pani poszła do lekarza, do dentysty, on powiedziałby nie, nie ja dziennikarzy nie lubię i blondynek też nie lubię, ja nie będę pani leczył zębów. To byłoby to samo. Mnie wolno odmówić pomocy prawnej, ale tylko z ważnych względów. Na przykład gdybym był sam zaangażowany, gdyby moja rodzina, a tak ja nie mogę powiedzieć nie. Nie odmówiłby pan pomocy posłowi Bestremu, który jest oskarżony o to, że molestował w przeszłości uczennicę, teraz się okazuje, że zgwałcił pasażerkę. To znaczy tak. Akurat jeżeli chodzi o pana posła Bestrego ja muszę powiedzieć, że no troszkę tę sprawę... Odmówiłby pan mecenas, czy nie. Nie odmówiłbym, od razu mówię, gdyby się do mnie zwrócił - nie odmówiłbym. Ale nie dałam panu dokończyć w sprawie
posła Bestrego. Ja muszę powiedzieć, że troszkę się interesowałem tą sprawą. I oczywiście, ja nie mogę tych dowodów oceniać, ale ja wiem jedno, tak wczoraj zresztą na konferencji prasowej powiedziała pani pełnomocnik pana Bestrego, pani mec. Monika Zulewska i całkowicie z nią się zgadzam. Dobrze, prasa wyciąga coś panu Bestremu, co miało miejsce 25 lat temu. Dobrze, powiedzmy, że on wtedy popełnił przestępstwo, nastąpiło zatarcie skazania – dlaczego jakoś, no dobrze, a czy nie przeszkadza innym posłom i dziennikarzom fakt, że są posłowie w tym parlamencie, którzy popełnili przestępstwa teraz i jakoś żyją, prawda. No nie, jednak wie pan przeszkadza mi to, że poseł gwałciciel jest w Sejmie. On nie został za gwałt skazany, pani redaktor. Półtora roku, za próbę gwałtu. To znaczy tam chyba było uszkodzenie... Nie, w pociągu, w pociągu, napadł na pasażerkę Napadł na pasażerkę, ale co, w celach seksualnych, tak? No w celach seksualnych. Tylko kiedy to było. Osiemdziesiąty chyba trzeci rok. No to już zatarcie
skazania nastąpiło ex lego w tym momencie. Czyli co, no dobrze. No trochę mi słabo.

d1fr1li
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1fr1li
Więcej tematów