Park pełen uchodźców
Setki imigrantów, głównie z Syrii, koczują w jednym z tymczasowych obozów w parku obok hotelu Bristol. Do stolicy Serbii trafili po długiej podróży, najpierw docierając do wybrzeży Grecji, a potem przedzierając się przez Macedonię.
Władze Belgradu, które borykają się z narastającą falą uchodźców już od wielu miesięcy, zorganizowały dla nich namioty, toalety i regularnie dostarczają wodę w beczkowozach. Pomagają również mieszkańcy miasta, chociaż - jak podkreślają w rozmowie z Wirtualną Polską - oni sami i ich kraj mają wiele własnych problemów.
Co jakiś czas na skraju parku zatrzymują się busy z darami dla uchodźców. Jak powiedział WP jeden z organizatorów takiej jednorazowej akcji, gdy zobaczył, w jakich warunkach egzystują, postanowił razem z kolegami z pracy zorganizować zbiórkę. Przywiezione przez nich paczki z jedzeniem, odzieżą, lekarstwami, środkami higieny i artykułami dla dzieci rozeszły się błyskawicznie.
W centralnej części obozu, podzielonego między Syryjczyków, Irakijczyków i Afgańczyków, znajduje się punkt, w którym od miesiąca serbskie rodzeństwo przygotowuje dla imigrantów ciepłe napoje. Twierdzą, że tych, którym pomagali na początku już nie ma. Dla niektórych imigrantów Serbia jest ostatnim przystankiem, ale dla większości to brama do Europy. Wkrótce spróbują przekroczyć granicę z Węgrami, wierząc, że na Zachodzie czeka na nich lepsze życie. Na ich miejscu w parku obok hotelu Bristol od razu pojawią się kolejni.