"Wtedy nasz los został przypieczętowany..."
Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała z dwoma pozostałymi wrogami działającymi na terenie Polski: komunistami i ukraińskimi nacjonalistami. "Oni byli w naszym zasięgu. Ba, rozprawa z tymi dwoma przeciwnikami nie nastręczałaby Polskiemu Państwu Podziemnemu większych problemów. PPR i jego siły zbrojne, Armia Ludowa, liczyły góra kilka tysięcy ludzi, a UPA - około 30 tysięcy. Niewiele silniejsza była grasująca na Ziemiach Wschodnich partyzantka sowiecka. Struktury te Armia Krajowa mogła zniszczyć" - ocenia Zychowicz.
"Przyjęcie takiej taktyki oczywiście nie uratowałoby polskiej niepodległości. Ta kwestia rozstrzygnęła się na froncie wschodnim. Po porażce Niemców pod Stalingradem nasz los został przypieczętowany. Taktyka taka pozwoliłaby jednak znacznie zminimalizować straty. Gospodarcze siły Polski zostałyby znacznie mniej uszczuplone, Polska nie byłaby tak zdemolowana. Do dziś stałaby Warszawa, a nie jej atrapa. Ocalałyby bezcenne skarby kultury" - konkluduje autor.
Cytowane fragmenty pochodzą z książki Piotra Zychowicza "Obłęd'44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie", która 23 lipca ukazała się nakładem Domu Wydawniczego "Rebis".
(js)