Oblała ambasadora farbą. "To nie jest zwycięstwo, że Rosja nadal zabija Ukraińców"
- Domagamy się od Polski odesłania rosyjskiego ambasadora i zamknięcia ambasady rosyjskiej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Iryna Zemlyana. To ona podczas uroczystości na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, w geście protestu oblała ambasadora Rosji czerwoną farbą.
09.05.2022 | aktual.: 09.05.2022 21:32
Ukraińska dziennikarka Iryna Zemlyana przyznała się do oblania czerwoną substancją ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa. Do incydentu doszło podczas poniedziałkowych uroczystości na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich.
Vladyslav Yatsenko, dziennikarz VPolshchi: Dlaczego rosyjski dyplomata został dziś oblany sztuczną krwią?
Iryna Zemlyana: Na Rosjanach, w szczególności na rosyjskich dyplomatach, jest krew narodu ukraińskiego. Krew ludzi, którzy teraz umierają w Ukrainie. Więc rzeczywiście próbowaliśmy to zrobić (oblać go farbą - red.). Poza tym, sprawą honoru dla każdego Ukraińca jest uniemożliwienie im świętowania swojego "zwycięstwa", które teraz starają się uczcić uhonorowaniem okrucieństw Rosjan – zarówno wtedy, jak i teraz (9 maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami - red.).
Dlatego właśnie przeprowadziliśmy tę akcję. Mówiliśmy, że to nie jest zwycięstwo. Że Rosja rozpoczęła wojnę, nadal zabija Ukraińców.
Jak dokładnie wyglądał wasz performance?
Było nas około dziesięciu osób. Mieliśmy balony ze sztuczną krwią. Kiedy na miejsce przybył rosyjski ambasador, został otoczony przez działaczy ukraińskich i nie mógł przejść do pomnika. Podeszliśmy do niego, ja stałam na wprost. Zmiażdżyłam na sobie te dwa worki sztucznej krwi, która trafiła również na ambasadora.
Jak zareagowała policja?
Funkcjonariusze robili wszystko, co możliwe, aby uniknąć fizycznej konfrontacji. Chronili nas przed ochroną (rosyjskich dyplomatów - przyp. red.), a także chronili ich przed nami.
Rosyjskie media propagandowe opublikowały nagranie z tego wydarzenia bez dźwięku. Jak myślisz, dlaczego?
W ogóle ambasador Andriejew próbował mówić, ale nie został wysłuchany. Wokół słychać było tylko okrzyki uczestników akcji "Chwała Ukrainie": krzyczeli "faszyści" i o rosyjskim okręcie wojennym. Takie słowa zdecydowanie nie odpowiadają rosyjskim władzom, a za ich powtarzanie może grozić kara.
Ale przedstawiciele Rosji nadal planują złożenie kwiatów. Jak na to reagujesz?
Oczywiście im to uniemożliwimy, ale jeśli policja ich eskortuje, będzie nam trudno to zrobić. Zrobimy wszystko, aby im tego nie ułatwiać, będziemy krzyczeć "faszyści", "wstyd" i tak dalej.
Jaki jest twój ogólny cel? Czy to możliwe, żeby ambasadora Rosji w ogóle nie było w Polsce?
Domagamy się od Polski odesłania rosyjskiego ambasadora i zamknięcia ambasady rosyjskiej, a także odesłania wszystkich rosyjskich dyplomatów z Polski. Podkreślamy to.
Atak na ambasadora
Do incydentu doszło w poniedziałek po godz. 11. Wtedy przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie rozpoczęła się manifestacja. Na placu zgromadzili się Ukraińcy i Polacy, którzy chcieli zaprotestować przeciwko agresji Rosji na Ukrainę.
Gdy na miejscu pojawił się ambasador Rosji Siergiej Andriejew, zrobiło się gorąco. Uczestnicy manifestacji uniemożliwili rosyjskiej delegacji złożenie kwiatów. Otoczyli ich i oblali czerwoną farbą. Przyznała się do tego ukraińska dziennikarka Iryna Zemlyana.
Reakcja rosyjskiego MSZ
Na incydent w Warszawie zareagowała rzeczniczka rosyjskiego MSZ. "Zachód zmierza do reinkarnacji faszyzmu" - napisała na Telegramie Maria Zacharowa. Według niej "zwolennicy neonazizmu po raz kolejny odsłonili swoją twarz - i jest ona krwawa".
"Incydent, który nie powinien mieć miejsca"
"Wydarzenie, które miało miejsce dzisiaj, podczas składania wieńców przez Ambasadora Federacji Rosyjskiej na Cmentarzu Poległych Żołnierzy Sowieckich, było godnym ubolewania incydentem, który nie powinien mieć miejsca" - czytamy z kolei w oświadczeniu ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua. "Dyplomaci cieszą się szczególną ochroną, bez względu na politykę, którą prowadzą ich rządy" - zwrócił uwagę szef polskiej dyplomacji.
Vladyslav Yatsenko, dziennikarz VPolshchi