Obama zdradza: to jest warunek pokoju
Prezydent USA Barack Obama wystąpił na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. W długo oczekiwanym przemówieniu Obama stwierdził m.in., że Palestyńczycy zasługują na własne państwo, ale że można to osiągnąć tylko na drodze rozmów z Izraelem. - Pokój nie nadejdzie za sprawą oświadczeń i rezolucji w ONZ - podkreślił prezydent USA. Wezwał też do poparcia
demokratycznych przemian w krajach arabskich i dalszej walki z proliferacją broni atomowej.
21.09.2011 | aktual.: 21.09.2011 19:37
Kwestia palestyńska zdominowała przemówienie Obamy. Zajęła ona około jednej trzeciej ponad półgodzinnego wystąpienia prezydenta USA. Przestrzegł on Palestyńczyków przed "drogą na skróty" do własnego państwa. - Ostatecznie to Izraelczycy i Palestyńczycy - a nie my - muszą osiągnąć porozumienie w sprawach, które ich dzielą: w kwestii granic i bezpieczeństwa, w kwestii uchodźców i Jerozolimy - cytuje AP z tekstu przemówienia prezydenta USA.
Obama potwierdził tym samym sprzeciw USA wobec planów prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa, który zamierza wystąpić z wnioskiem do Rady Bezpieczeństwa ONZ o uznanie państwa palestyńskiego jako pełnoprawnego członka Narodów Zjednoczonych. Może to nastąpić w piątek. Waszyngton zapowiedział zawetowanie takiego wniosku.
- Wiem, że wielu jest sfrustrowanych brakiem postępu w procesie pokojowym (na Bliskim Wschodzie). Ja sam jestem sfrustrowany. (...) Pokój nie jest łatwy do osiągnięcia; gdyby był, dawno już by do niego doszło. Ostatecznie zależy on od zawarcia kompromisu między Izraelem a Palestyńczykami. Taka jest lekcja z Irlandii, Sudanu i innych krajów. I taka powinna być droga do państwa palestyńskiego - poprzez negocjacje między obu stronami - podkreślił Obama.
Oświadczył, że Stany Zjednoczone są "niewzruszonym" obrońcą Izraela, który - jak zaznaczył - jest otoczony przez kraje, które przez dziesięciolecia prowadziły wobec niego wrogą politykę.
- Dzieci w tym regionie uczy się nienawiści do Izraela - powiedział
- Izrael zasługuje na uznanie i dobre stosunki z sąsiadami. Obie strony konfliktu mają uzasadnione aspiracje. Impas (w procesie pokojowym) może być przezwyciężony tylko wtedy, gdy każda ze stron wczuje się w położenie drugiej strony - mówił.
"Kończymy nasze wojny"
Prezydent przypomniał, że obecny rok jest rokiem "niezwykłych przemian" na świecie, szczególnie w krajach arabskich, ogarniętych falą demokratycznych rewolt. Mówił o rewolucji w Tunezji, Egipcie i Libii. Wezwał też do międzynarodowej izolacji reżimu prezydenta Baszara al-Asada w Syrii, który masakruje demonstrantów.
- Musimy tu przemówić jednym głosem. Czas, aby Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła sankcje wobec rządu w Syrii. Nie ma usprawiedliwienia dla bierności w tej sprawie - powiedział.
Obama zaznaczył też, że Stany Zjednoczone dążą do zakończenia prowadzonych przez siebie wojen.
- Kiedy obejmowałem urząd, w Iraku i Afganistanie służyło około 180 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Do końca tego roku liczba ta zmniejszy się o połowę i nadal będzie się zmniejszać. Ma to kluczowe znaczenie dla suwerenności Iraku i Afganistanu i dla siły USA, kiedy staramy się wzmocnić nasz kraj wewnętrznie - oświadczył.
Zaapelował również o kontynuowanie wysiłków na rzecz zapobiegania proliferacji broni nuklearnej. Przypomniał tu o zawarciu układu START z Rosją - o dalszej redukcji strategicznej broni atomowej - oraz o zabiegach w celu przekonania Iranu do rezygnacji z tej broni.
Podkreślił, że przed Iranem i Koreą Północną mogłyby się otworzyć większe możliwości, gdyby kraje te dotrzymywały swych zobowiązań dotyczących ich programów nuklearnych. W przeciwnym razie grozi im izolacja.
- Przed narodami tych krajów jest przyszłość większych możliwości, jeśli ich rządy wypełnią swe zobowiązania. Ale jeśli będą nadal iść drogą prowadzącą poza prawem międzynarodowym, muszą się spotkać z większą presją i izolacją - mówił.
Prezydent USA zaapelował też do społeczności światowej o wsparcie nowej Libii. - Na nas wszystkich spoczywa teraz odpowiedzialność za wspieranie nowego rządu libijskiego; teraz, kiedy stoi on w obliczu wyzwania, jakim jest przekształcenie tej obiecującej chwili w sprawiedliwy i trwały pokój dla wszystkich Libijczyków - podkreślił Obama.
Ratujmy światową gospodarkę!
Wskazywał też, że świat musi podjąć "pilną i skoordynowaną" akcję, żeby uratować globalną gospodarkę.
- Jesteśmy z naszymi europejskimi sojusznikami, którzy zmieniają swe instytucje i stawiają czoło własnemu wyzwaniu fiskalnemu. Jeśli chodzi o inne kraje, to przywódcy stoją w obliczu innego wyzwania, przestawiając swe gospodarki w kierunku większej samowystarczalności i pobudzając popyt wewnętrzny, spowalniając zarazem inflację - powiedział amerykański prezydent.
Obama zapewnił też o poparciu USA dla walki z biedą, analfabetyzmem i chorobami zakaźnymi na świecie.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski