O włos od tragedii. Rowerzysta wjechał w czterolatkę
Do groźnej sytuacji doszło w niedzielę w Poznaniu. Rowerzysta potrącił czteroletnią dziewczynkę, zatrzymał się na chwilę po czym odjechał, nie interesując się stanem dziecka.
Swoją historią podzieliła się Czytelniczka portalu epoznan.pl, pani Joanna.
Jak poinformowała portal, w ostatnią niedzielę ok. godziny 14.10 jej córka została potrącona przez rowerzystę. Mężczyzna jechał ciągiem pieszo-rowerowym przy Drodze Dębińskiej na wysokości kortów tenisowych.
- Stałam przy bagażniku zaparkowanego tam samochodu, sięgając po torbę, aby zawiesić ją na wózku, w którym siedziało młodsze dziecko, kiedy około 30-letni mężczyzna wjechał z impetem w moją córkę - napisała do portalu epoznan.pl pani Joanna.
Czytelniczka podkreśla, że zaledwie kilka sekund wcześniej rozglądała się wokół, czy przypadkiem nie nadjeżdża jakiś rowerzysta, ale nikogo nie zauważyła. W związku z tym mężczyzna musiał poruszać się z dużą szybkością.
Pani Joanna zaznacza, że razem ze nią stała jej koleżanka ze swoim synkiem. Wszyscy mieli na sobie jaskrawe, kolorowe ubrania. Rowerzysta musiał je widzieć, ale nie wystosował ostrzeżenia dźwiękowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sceny jak z filmu akcji. Zaskakujący finał pościgu pod Zieloną Górą
Poznań. Rowerzysta przewrócił dziewczynkę
Rowerzysta wpadł na dziewczynkę i przewrócił ją. Sam również przewrócił się z rowerem. - Chwilę później podniósł się, powiedział jedynie, że "dziecko trzyma się za rękę" i odjechał nie interesując się, czy nic się córce nie stało, mimo że musiał widzieć, że ma całe zakrwawione usta i głośno płacze - relacjonuje pani Joanna.
Czytelniczka portalu podkreśla, że na szczęście "skończyło się na rozciętych ustach i odrapaniach naskórka twarzy i rąk". Dziecko było też wystraszone i zestresowane.
Sprawa została zgłoszona na policję. - Wolałabym, żeby rowerzyści zachowali jazdę z dużą prędkością do ścieżek wyłącznie rowerowych i żaden rodzic i dziecko nie musieli przechodzić przez to, co my wczoraj, tym bardziej, że mogło skończyć się poważniejszymi obrażeniami - kończy swoją relację Joanna.
Źródło: epoznan.pl