O krok od tragedii. Dróżnik nie zamknął rogatek
Dosłownie ułamki sekund i centymetry dzieliły pasażerów hyundaia od tragedii. Gdyby nie fakt, że kierowca obserwował tory i w porę zareagował widząc nadjeżdżający pociąg doszłoby do kolejnej katastrofy na przejeździe kolejowym. A wszystko dlatego, że dróżnik nie zamknął rogatek.
14.06.2022 19:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do tej wstrząsającej sytuacji doszło ponad dwa tygodnie temu około godziny 17.30 na przejeździe kolejowym przy ul. Kasprowicza w Lublinie - informuje serwis lublin112.pl. Zamieszcza też nagranie od czytelnika, na którym uwieczniono to dramatyczne wydarzenie.
Widać na nim jak ciemny hyundai zbliża się do przejazdu kolejowego. Rogatki są uniesione do góry. Nagle kierowca samochodu zaczyna hamować. W tym samym momencie na tory wjeżdża pociąg. Auto zatrzymuje się dosłownie o kilka centymetrów przed jadącym pociągiem.
Przeczytaj także: Autokar z dziećmi omija rogatki. Sprawą zajmie się policja
Świadek tego zdarzenia opowiada serwisowi lublin112.pl, że "dróżnik po incydencie na chwilę wyszedł z budynku, a potem zdziwiony schował się do środka." Opowiada, że nie tylko rogatki na przejeździe nie były opuszczone: nie była również uruchomiona sygnalizacja świetlna i dźwiękowa ostrzegająca przed nadjeżdżającym pociągiem. Nie było też żadnego znaku o uszkodzonych rogatkach.
Rogatki otwarte, a pociąg jedzie. O krok od wypadku
Rafał Wilgusiak ze spółki PKP Polskie Linie Kolejowe poinformował serwis, że dróżnik, który nie zamknął rogatek, został już odsunięty od pracy. Spółka prowadzi czynności, które mają wyjaśnić przyczyny tego groźnego incydentu.
Przeczytaj także: Dramatyczny wypadek na przejeździe kolejowym. Ciężarówka w ogniu
Źródło: lublin112.pl