O krok od tragedii, 3-latka wędrowała środkiem szosy
Policjant wracający po służbie do domu zobaczył maszerującą środkiem ruchliwej drogi wojewódzkiej małą dziewczynkę. Zaopiekował się 3-letnią Julią i przywiózł ją do komisariatu. Okazało się, że rodzice dziecka, którzy zostawili swoje pociechy pod opieką dziadków i pojechali na zakupy, już szukają córki. Dziadkowie byli nietrzeźwi. Babcia miała prawie 2 promile alkoholu we krwi bo - jak wyjaśniała - zażyła leczniczo "na żołądek" kieliszek wódki z pieprzem.
Wszystko działo się w poniedziałek już po zapadnięciu zmroku. Dziewczynka szła całkiem sama środkiem drogi wojewódzkiej między Dobrym Miastem a miejscowością Głotowo w woj. warmińsko-mazurskim. Przeszła tak, jak się później okazało, pół kilometra.
Patrol wybrał się do miejsca zamieszkania rodziców, ale to oni sami pierwsi zadzwonili na komisariat. Opowiedzieli, że zostawili Julię pod opieką dziadków a sami wybrali się na zakupy.
Julia z mamą i tatą wróciła do domu a policjanci wybrali się do dziadków. Oni także zorientowali się, że dziecko zniknęło. Babcia twierdziła, że opiekowała się 1,5-rocznym wnukiem i była przekonana, że w tym czasie wnuczka była w innym pokoju z jej mężem. Kiedy okazało się, że Julia zniknęła dziadkowie zaczęli szukać jej wokół posesji.
Funkcjonariusze sprawdzili stan trzeźwości dorosłych, pod opieką których były dzieci. Okazało się, że dziadek miał ponad 0,2, a babcia 2 promile alkoholu w organizmie. 49-latka twierdziła, że wypiła jedynie kieliszek wódki z pieprzem. Miało to być lekarstwo na jej problemy żołądkowe.
Policjanci o wszystkim powiadomią sąd rodzinny i nieletnich. Za brak właściwej opieki nad wnukami będą się także tłumaczyć dziadkowie.