O krok od kolizji
Zagrożenie dla bezpieczeństwa pasażerów miało miejsce rok wcześniej nad Bałtykiem, u południowych wybrzeży Szwecji, kiedy o mały włos nie doszło do kolizji między samolotem zwiadowczym Ił-20 a pasażerskim boeingiem 737 skandynawskich linii SAS. Rosyjski samolot również wtedy leciał z wyłączonym transponderem, w rezultacie czego pilot boeinga zobaczył go dopiero, gdy pojawił się w jego polu widzenia. Ostatecznie samoloty minęły się w odległości 90 metrów.
Podobny incydent powtórzył się w grudniu 2014 roku, również nad Bałtykiem. Jak informowało szwedzkie ministerstwo, szwedzki samolot pasażerski był bliski kolizji z rosyjskim myśliwcem, który z wyłączonym transponderem leciał nad szwedzkim wybrzeżem.
- Rosjanie twierdzą, że ich samoloty wojskowe nie mają prawnego obowiązku włączania transponderów w międzynarodowej przestrzeni powietrznej i formalnie mają rację - tłumaczy Łukasz Kulesa. - Najprawdopodobniej Rosjanie uważają, że systemy kontroli przestrzeni powietrznej po prostu jakoś sobie poradzą i nie jest to ich problem. Jest też oczywiście wymiar wojny informacyjnej: Rosjanie demonstrują, że w konfrontacji z Zachodem gotowi są posunąć się bardzo daleko dla obrony swoich interesów, nawet kosztem bezpieczeństwa ruchu cywilnego - dodaje