O krok od katastrofy. Podniebne prowokacje Rosjan
Myśliwiec, okręt i YouTube
None
30. maja amerykański niszczyciel USS Ross płynął po międzynarodowych wodach Morza Czarnego, biorąc udział we wspólnych ćwiczeniach z okrętami rumuńskiej i ukraińskiej marynarki. Tuż przed zachodem słońca do okrętu z dużą szybkością zaczął zbliżać się obcy myśliwiec, który okazał się rosyjskim Suchojem-27. Myśliwiec przeleciał kilkadziesiąt metrów od okrętu, tuż nad wodą. I chociaż nie doszło do zbliżenia zagrażającego bezpieczeństwu, to incydent stał się powodem kolejnych, przypominających zimną wojnę napięć między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Obie strony przedstawiły przy tym zupełnie inne narracje. Według rosyjskich mediów, myśliwce Su-27 przepędziły amerykański okręt (według jednej z wersji, rosyjski myśliwiec chwilowo dezaktywował elektroniczne systemy na okręcie), który w "agresywny i prowokujący" sposób zbliżał się do wybrzeży Krymu.
W odpowiedzi na te doniesienia, Pentagon opublikował na portalu YouTube nagranie wideo zajścia, które nie potwierdza rosyjskiej wersji.
- To nie było bezpieczne ani profesjonalne zachowanie - powiedział rzecznik prasowy Pentagonu. Incydent ten był kolejnym w długiej serii militarnych spięć i prowokacji między NATO a Rosją. Ich najczęstszym miejscem jest przestrzeń powietrzna nieopodal granic Europy, szczególnie nad Morzem Bałtyckim.
- Samoloty Sojuszu rozmieszczone na Litwie, w Estonii i Polsce startowały ponad 400 razy w 2014 roku żeby przechwycić rosyjskie samoloty znajdujące się w bezpośredniej bliskości przestrzeni powietrznej państw NATO, a czasami ją naruszające. To cztery razy częściej niż w 2013 - mówi WP Łukasz Kulesa, dyrektor badań European Leadership Network, jeden z autorów raportu dokumentującego incydenty między NATO a Rosją.
Niektóre z incydentów mogły się skończyć tragicznie.