O co mogło chodzić z testami Kurskiego? Dr Grzesiowski komentuje

Dwa testy na obecność koronawirusa i dwa różne wyniki. Jacek Kurski, zdaniem Onetu, pojechał do Paryża na konkurs Eurowizji Junior, choć powinien przebywać w izolacji domowej. Prezes TVP skomentował te doniesienia jako "czyny bandyckie i kryminalne". Zdaniem dr. Pawła Grzesiowskiego zamieszanie z wynikami może oznaczać "wczesną fazę zakażenia".

O co mogło chodzić z testami Kurskiego? Dr Grzesiowski komentuje
O co mogło chodzić z testami Kurskiego? Dr Grzesiowski komentuje
Piotr Nowak, PAP
Mateusz Czmiel

24.12.2021 17:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Piątkowe doniesienia Onetu w wyjątkowo ostrych słowach skomentował prezes TVP Jacek Kurski. Napisał o "czynach bandyckich i kryminalnych". Jak stwierdził, posunięto się "do złamania tajemnicy lekarskiej, wykradzenia tajnych danych o zdrowiu i bezmyślnej, antynaukowej interpretacji tych danych".

Zdaniem Onetu Kurski miał zgłosić się do szpitala 12 grudnia. Jego wizyta była związana z kontaktem z osobą zakażoną koronawirusem. Wówczas wynik testu był negatywny, ale zdecydowano się go powtórzyć. Dwa dni później prezes TVP ponownie pojawił się w szpitalu MSWiA w Warszawie, gdzie wykonano test metodą PCR. Po pięciu godzinach przyszedł wynik - był pozytywny.

O komentarz poprosiliśmy dr. Pawła Grzesiowskiego. Jego zdaniem, wynik każdego testu należy interpretować w kontekście danych epidemiologicznych i klinicznych. W tym przypadku kluczową informacją jest fakt kontaktu z osobą zakażoną, który bezpośrednio poprzedzał wykonanie badań.

- Jeśli pierwszy test po kontakcie z 12 grudnia był negatywny, a drugi, dwa dni później był pozytywny, to istnieje silne podejrzenie, że mamy do czynienia z konwersją testu na dodatni, co może oznaczać wczesną fazę zakażenia - tłumaczył Paweł Grzesiowski w rozmowie z WP. - W tej fazie zakażenia testy antygenowe mogą być jeszcze ujemne, bo ilość wirusa jest zbyt mała - dodał lekarz.

Podkreślił, że osoba zakażona koronawirusem jest najbardziej zakaźna we wczesnej fazie zakażenia i nie można jej zwolnić z izolacji na podstawie braku objawów, bo 80 proc. chorych ma skąpe objawy, co nie eliminuje zakaźności. Dodał, że wykrycie RNA wirusa pomiędzy 30. a 35. cyklem badania "można mieć też na początku choroby".

- Zwolnienie z izolacji u osoby świeżo zakażonej może nastąpić dopiero po upływie 10 dni od daty badania albo po dwóch ujemnych wynikach badań w odstępie min. 24 godzin - ocenił Grzesiowski. - Inne postępowanie wydaje się niezgodne z aktualną wiedzą i obowiązującymi przepisami - dodał.

Komentarze (966)