Nowy Tito z Serbii. Bałkany potrzebują przywódcy
Nowy prezydent Serbii Aleksandar Vučić chciałby nie tylko długo rządzić w Belgradzie, ale także ma ambicje uzyskania pozycji lidera regionalnego. Sprzyja mu przy tym zarówno Moskwa, jak i Bruksela. Planów „nowego Tito” z pewnością nie pokrzyżują młodzi demonstranci na ulicach serbskiej stolicy.
05.04.2017 | aktual.: 05.04.2017 17:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Vučić kompletnie zdominował serbską politykę – w rozmowie z Wirtualną Polską mówi dr Marco Babić z Instytutu Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego. – Jest konserwatystą i dzięki temu trafia do wyborców prawicowych i nacjonalistycznych. Równocześnie pokazuje twarz proeuropejską, która przemawia do liberałów.
W niedzielnych wyborach dotychczasowy premier zdobył ponad 55 proc. głosów i już w pierwszej turze zdeklasował opozycję. Pokonał lewicowego kandydata Sansę Jankowića i 25-letniego studenta Lukę Maksimowicia, który dla żartu stworzył kandydata Ljubiša Preletačevicia “Beli”. Parodia polityka zyskała poparcie ponad 350 tys. ludzi, którzy w ten sposób zaprotestowali przeciwko sytuacji w kraju.
Zdaniem Babicia zwycięstwo Vučicia oznacza trwałe zabetonowanie serbskiej sceny politycznej. – To był wybór pomiędzy wsią a miastem. Wygrała prowincja, która kupiła populistyczne i demagogiczne slogany Vučicia – mówi ekspert. – W rezultacie na ulice Belgradu wyszli młodzi ludzie, którzy mieli nadzieję na pojawienie się nowych twarzy, ale nic takiego się nie stało. Teraz wielu z nich zastanawia się nad wyjazdem z kraju, ale nie z powodu represji, tylko rozczarowania polityką.
Fikcyjny kandydat "Beli" podczas głosowania
Krytycy zarzucają Vučiciowi zdominowanie mediów oraz obsadzenie administracji państwowej lojalnymi wobec siebie sobie ludźmi. To zapewnia mu wielki wpływ na politykę pomimo tego, że formalnie prezydent nie ma wielkiej władzy.
- Pod względem długości sprawowania władzy Vučić ma szansę zostać drugim Tito – podkreśla Babić. Dotychczasowy premier, a obecnie prezydent, ma się już czym pochwalić. Jego rząd prowadził reformy gospodarcze i ściągał inwestorów. Zyskał przy tym przychylność zarówno Angeli Merkel jak i Władimira Putina. Na przykład doprowadził do zmodernizowania i przekształcenia linii lotniczych Jat w Air Serbia, które zyskały pozycję regionalnego lidera.
Protesty młodych Serbów są skazane na porażkę nie tylko dlatego, że nie stoi na ich czele żaden charyzmatyczny przywódca, ale także z powodu braku wsparcia zewnętrznego. Vučić skutecznie rozgrywa relacje z Brukselą i Moskwą. Podkreśla przy tym, że prowadzona przez Tito polityka kraju niezrzeszonego przynosiła byłej Jugosławii wiele korzyści.
Bałkany potrzebują nieformalnego lidera
Vučić ma ambicję pełnienia roli nieformalnego lidera w regionie. Zjednoczenie Jugosławii, tak jak zrobił to Tito nie jest możliwe, ale logika polityki bałkańskiej zmierza kierunku integracji. Brukseli przede wszystkim zależy na spokoju na Bałkanach i niedopuszczeniu do kolejnych fal imigracji z Bośni czy Kosowa. Vučić umiejętnie uspokaja nastroje.
Gospodarczo i politycznie poszczególne kraje mają niewielkie znaczenie, natomiast wspólnie mogą stanowić liczącego się partnera dla Brukseli. To także jest wygodne dla Unii Europejskiej, która zachęca do regionalnej współpracy. – Uświadamiają to sobie już Chorwaci, Czarnogórcy a nawet bośniaccy muzułmanie – mówi Babić. – Taka współpraca regionalna nie jest możliwa bez Serbii, czyli największego rynku i kraju regionu. Dlatego wszystkie drogi prowadzą do i przez Belgrad, a Vučić potrafi to wykorzystać.