Nowy-stary rząd na Białorusi
Prezydent Alaksander Łukaszenka zatwierdził nowy skład białoruskiego rządu, który - zgodnie z konstytucją - podał się do dymisji po marcowych wyborach prezydenckich. Skład "nowego" rządu tylko nieznacznie różni się od poprzedniego.
Analitycy oceniają zmiany w rządzie jako kosmetyczne. Na stanowisku pozostała większość ministrów i premier Siarhiej Sidorski, który otrzymał ponowną nominację już w połowie kwietnia. Prezydent wymienił szefów tylko pięciu resortów m.in. energetyki i pracy.
Formowanie rządu przebiegło pomyślnie, bez politycznej gorączki i społecznych wstrząsów - ocenił Łukaszenka na naradzie, na której ogłoszono nowy skład Rady Ministrów.
Według prezydenta, odróżnia to Białoruś od wielu innych państw, gdzie "proces ten jest długi i nierzadko ma skandaliczny charakter". To, że u nas Rada Ministrów nie angażuje się w batalie polityczne i kampanie wyborcze, jest przekonującym świadectwem stabilności państwa - podkreślił Łukaszenka.
Zaznaczył, że zmiany w rządzie są niewielkie, gdyż Rada Ministrów pomyślnie zrealizowała napięty program zeszłej pięciolatki i zapewniła dobry początek obecnej.
Zwrócił jednak uwagę premierowi Sidorskiemu na "niedociągnięcia". To przede wszystkim bierność i brak inicjatywy, nieumiejętność zapobiegania negatywnym zjawiskom - ocenił Łukaszenka. Ostrzegł też, że niedopuszczalne jest korygowanie poleceń prezydenta, szczególnie w sprawach najważniejszych.
"Zachowując szkielet starego rządu, szef państwa jednoznacznie dał do zrozumienia, że kraj idzie słusznym kursem gospodarczym, a nowy-stary rząd powinien tego kursu bezwzględnie przestrzegać" - skomentowała internetowa gazeta "Biełorusskije Nowosti".
Politolog Walery Karbalewicz zwrócił uwagę, że stanowiska zachowali wszyscy szefowie tzw. resortów siłowych, a politykę kadrową w tych ministerstwach prezydent prowadzi ze szczególną uwagą.
Bożena Kuzawińska