Nowy sposób Ukraińców na Rosję

Ukraińcy na front przeciwko Shahedom wysłali broń elektroniczną. W ostatnim ataku 46 dronów utraciło łączność w wyniku podjętej przez Ukrainę walki elektronicznej. To więcej niż zniszczono w klasyczny sposób. Czy pojawił się nowy skuteczny sposób na rosyjskie ataki?

Zdjęcie z Charkowa - zniszczenia po ataku dronów
Zdjęcie z Charkowa - zniszczenia po ataku dronów
Źródło zdjęć: © PAP | YAKIV LIASHENKO

Każdego dnia nad Ukrainą krąży 30-40 rozpoznawczych bezzałogowców, które szukają magazynów, punktów rozśrodkowań za linią frontu, czy rozpoznają szlaki komunikacyjne. Po nich niemal każdego dnia nad cele na Ukrainie wyrusza nawet setka uderzeniowych bezzałogowców.

Ich niszczenie przy pomocy drogich rakiet jest bezcelowe z ekonomicznego punktu widzenia. Do ochrony przed nimi Ukraińcy stworzyli mobilne grupy przeciwlotnicze – lekkie jednostki, wyposażone w samochody terenowe, uzbrojone w wielkokalibrowe karabiny maszynowe. Nawet te mające ponad sto lat.

Ukraińscy żołnierze chwalą sobie zwłaszcza podwójnie sprzężone karabiny maszynowe chłodzone wodą Maxim wz. 1910/33, które przez długi czas mogą prowadzić ogień ciągły. Jest to rozwiązanie opracowane w ZSRR dla pociągów pancernych i okrętów Czerwonej Floty w latach 30. XX wieku. Okazuje się, że dzięki swoim właściwościom, zasilaniem z taśmy amunicyjnej i możliwości prowadzenia długotrwałego ognia, pasują znakomicie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prócz rozwiązań znanych z czasów Wielkiej Wojny, Ukraińcy stosują najnowocześniejsze systemy antydronowe. O ile przechwytywanie niewielkich bezzałogowców, często wywodzących się z cywilnych rozwiązań, po obu stronach frontu dzięki nim nie stanowi większego problemu. Żołnierze używają specjalnych emiterów, które odcinają sygnał operatora i po przechwyceniu mogą być zmuszone do wylądowania i przejęte.

Tak działa np. litewski EDM4S SkyWiper, zwany przez Ukraińców "zabójcą orków". Ukraińskie Siły Zbrojne posiadają ponad setkę systemów tego typu. Wysyła on impuls elektromagnetyczny, który ma zasięg do 3 do 5 km. Im prostszy system neutralizuje, tym zasięg jest większy. Jednak likwidowanie większych, specjalistycznych statków powietrznych już nie jest tak proste.

Wojna radioelektroniczna

Do przechwytywania bardziej skomplikowanych systemów wykorzystywane są bardziej złożone systemy, których najczęściej nie przeniesie pojedynczy żołnierz, a są przenoszone na pojazdach terenowych. To dzięki nim Ukraińcom udało się przechwycić 46 bezzałogowych Shahedów 136. Podczas tego samego ataku przy użyciu karabinów maszynowych zestrzelono 42 drony.

- Podstawowa metoda przeciwdziałania dronom polega na zagłuszaniu ich komunikacji z operatorem lub przejęciu sterowania nim. Wchodząc w częstotliwość agresora, możemy go zmylić, wprowadzając mu błędne, fałszywe dane. W ten sposób wydaje mu się, że dalej kieruje dronem, podczas gdy jest on już w naszym posiadaniu – mówi Zenon Łupina, ekspert od elektronicznych technologii obronnych.

Skuteczność tego typu systemów zależy od wielu czynników, w tym znajomości tras przelotów bezzałogowców, rozpoznanych wcześniej częstotliwości i sposobu naprowadzania statku powietrznego.

- Są generalnie 4 systemy detekcji: radiowa, optyczna, radarowa i akustyczna. Dzięki nim dochodzi do wyselekcjonowania drona spośród innych obiektów na niebie. Ona jest dopiero pierwszym etapem neutralizacji BSP. Na froncie w Ukrainie używane są np. systemy amerykańskie czy polskie – wyjaśnia ekspert.

- Efektywność neutralizacji dronów zależy też od rozwijania samej technologii dronowej, bowiem producenci BSP ciągle ewoluują, mając na uwadze zwiększającą się skuteczność systemów – np. pod względem zaawansowanego oprogramowania - antydronowych. Tak jak ma to miejsce m.in. w przypadku polskiego systemu Hawk – zauważa Łupina.

Polskie systemy na Ukrainie

Ukraińska armia wykorzystuje polskie systemy antydronowe, produkowane przez zielonogórską firmę Hertz. Wspomniany Hawk jest kompleksowym systemem, który posiada radar dookólny i emiter. Dzięki temu monitoruje teren w czasie rzeczywistym, rozróżniając przy tym drony od samolotów załogowych i ptactwa, co całkowicie eliminuje ryzyko pomyłki przy neutralizacji zagrożenia.

Polska pod tym względem jest jednym z liderów na rynku. Prócz Hertza, działa gdyńska APS produkuje radary z rodziny FIELDctrl 3D MIMO, które również wykorzystywane są przez Ukraińców na froncie. Te jednak są radarami kierunkowymi i mają sektor obserwacji ograniczony do 90 stopni.

Oba systemy są dla Ukraińców wręcz bezcenne zważywszy na skalę rosyjskich ataków przeprowadzanych przy pomocy bezzałogowych statków powietrznych. Tylko w nocy z czwartku na piątek 26 października z pól startowych w obwodzie kurskim i orłowskim wystartowało 91 Shahedów 136 czy ich rosyjskich odpowiedników Geran 2. Noc wcześniej zarejestrowano ponad 80 statków powietrznych. A są to jedynie duże bezzałogowce. Mniejszych na co dzień używanych jest dwukrotnie więcej.

Czy Polska wyciąga lekcję?

Polskie firmy produkują odpowiednie ilości sprzętu, aby zagwarantować płynność dostaw dla licznych klientów zagranicznych. Systemy produkowane nad Wisłą trafiają nie tylko na Ukrainę, ale i do Izraela, Korei Południowej, czyli do państw, które mogą je testować w prawdziwych warunkach wojennych.

W ostatnich latach Siły Zbrojne RP i MON zaniedbały w mojej ocenie rozwój zdolności armii w tym względzie. Ma się to zmienić – obecny minister obrony narodowej, Władysław Kosiniak–Kamysz zapowiedział wydzielenie oddzielnego rodzaju wojsk, a także stworzenie polsko-ukraińskiego ośrodka analityczno-szkoleniowego, który ma opracowywać metody przeciwdziałania, taktykę użycia specjalistycznego wyposażenia i szkolić żołnierzy.

Droga ku temu jest jeszcze daleka.

- Polska armia ma na swoim wyposażeniu takie systemy, ale wciąż jest ich za mało - zauważa Łupina. - W tej chwili musimy głównie mieć na uwadze przeciwdziałanie dronom obserwacyjnym albo takim, które zakłócają funkcjonowanie lotnisk czy innych obiektów infrastruktury krytycznej. Głównym zadaniem systemu, co najważniejsze, jest przecież szybka detekcja drona, a więc jak najwcześniejsza, z jak największej odległości - podkreśla ekspert.

Na razie jednak za słowami ministra nie idą w parze czyny. Nadal nie zamówiono kompleksowych systemów, a pojazdy opancerzone nadal nie posiadają systemów zakłócania. O tym, jak one są potrzebne każdego dnia, przekonują się rosyjscy żołnierze, których transportery opancerzone i czołgi są likwidowane przy pomocy niewielkich bezzałogowców.

Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna na ukrainierosjadron
Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski