Nieprzewidywalny sojusz. Nawet Chiny zaczynają się niepokoić
Korea Północna staje się zapleczem zbrojeniowym Rosji. Pjongjang zapowiedział już podwojenie produkcji amunicji dla Kremla. Niedługo połowa pocisków, które armia Putina wystrzeliwuje w Ukrainie, może pochodzić od Kim Dzong Una.
26.10.2024 15:59
W czwartek, 24 października, rosyjska Duma Państwowa, niższa izba parlamentu, zatwierdziła umowę o strategicznym partnerstwie z Koreą Północną. Umożliwi to rozszerzenie współpracy wojskowej pomiędzy oboma państwami.
Umowę Władimir Putin i Kim Dzong Un uzgodnili na spotkaniu, do którego doszło w czerwcu br. w Pjongjangu. Przenosi ona współpracę między reżimami na wyższy poziom. Pojawił się w niej m.in. zapis, że jeśli jedna ze stron zostanie zaatakowana i znajdzie się w stanie wojny, druga musi "natychmiast udzielić pomocy wojskowej i innej wszelkimi dostępnymi środkami".
Porozumienie zostało skrojone pod wojnę w Ukrainie. Według kremlowskiej narracji to Federacja Rosyjska została zaatakowana przez Ukraińców, a to pozwala Kimowi wysłać do sojusznika nie tylko broń i amunicję, ale także żołnierzy, co się właśnie dzieje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na "szkolenie" do dalekowschodnich obwodów Federacji może trafić nawet 10 tys. północnokoreańskich żołnierzy. Na razie amerykański wywiad potwierdził, że w Rosji przebywają ich 3 tysiące.
W dniu, w którym Duma ratyfikowała traktat, ukraiński wywiad poinformował, że pierwsze koreańskie jednostki zostały rozmieszczone w rejonie Kurska. Możliwe więc, że jeśli dojdzie do starć żołnierzy Kim Dzong Una z Ukraińcami, nastąpi to w obwodzie kurskim, do którego armia Ukrainy wkroczyła w sierpniu.
Zwiększą produkcję pocisków
Ratyfikowana umowa pomiędzy Moskwą a Pjongjangiem to jedynie formalne "przyklepanie" tego, z czym w praktyce mieliśmy do czynienia od miesięcy. Wg wywiadu Korei Południowej, od roku 2023 Korea Północna wysłała do Rosji ponad 6700 kontenerów z amunicją artyleryjską i pociskami balistycznymi. Tylko w zeszłym roku Pjongjang dostarczył sojusznikowi 3 mln pocisków kal. 152 mm i ok. pół miliona pocisków kal. 122 mm.
Część tego uzbrojenia pochodzi prawdopodobnie z zapasów starszej amunicji, ponieważ obecne możliwości produkcyjne Korei nie są aż tak duże. Dopiero teraz reżim zapowiedział, że zwiększy produkcję, co pozwoli na wytworzenie 2,5-3 mln pocisków rocznie. Dla Kremla, który szacuje, że przy obecnym zużyciu będzie ich potrzebować rocznie około 5,6 miliona, będzie to więc potężne wsparcie.
Koreańska Centralna Agencja Prasowa, KCNA poinformowała, że "Ministerstwo Przemysłu Obronnego podjęło już kroki mające na celu maksymalizację produkcji poprzez wprowadzenie systemu wynagrodzeń opartych na wynikach, aby nagradzać pracowników przedsiębiorstw przemysłu obronnego, które uznano za kluczowe dla szybkiego podwojenia produkcji".
Centrum produkcji ciężkiej artylerii i pocisków znajduje się w Chŏngjin w prowincji Hamgyŏng Północny. Komponenty do broni chemicznej i amunicji wytwarzane są w miastach Wonsan i Hamhung, a ośrodki badawcze ukryte są w trudno dostępnych terenach prowincji Chagang.
Transport koreańskiego uzbrojenia odbywa się zarówno drogą morską (pomiędzy portami Najin i Vostochny), jak i koleją. Obydwie strony rozmawiają jednak o dużych inwestycjach w infrastrukturę kolejową na odcinku Najin-Chasan. Możliwe, że dużą część z nich sfinansuje Kreml.
To znacznie przyśpieszyłoby dostawy ze "zbrojeniowego zagłębia" Korei w północnej i środkowej części kraju.
Koreańskie zyski
Kim Dzong Un, pomagając Putinowi, nie robi tego dla idei. W zamian Rosja zgodziła się dostarczać jego reżimowi energię i żywność. To jednak nie to jest głównym celem dyktatora. On najbardziej pożąda zaawansowanych technologii, w tym tych, które wsparłyby program satelitarny Korei Północnej.
Oczywiście Kim Dzong Un chciałby również zaawansowanej technologicznie broni, bo północnokoreański przemysł zbrojeniowy, m.in. przez międzynarodowe sankcje, jest niezwykle zacofany. Współpraca z Rosją pozwoli mu się rozwinąć.
To samonapędzający się cykl: Rosja dostaje pociski, a Koreańczycy otrzymują twardą walutę i surowce. Dzięki temu zwiększają swoje moce przerobowe, a Moskwa coraz więcej amunicji.
Współpraca z rosyjskim przemysłem pozwoli Azjatom na częściowe ominięcie sankcji, zwłaszcza tych związanych z projektowanie i budową międzykontynentalnych pocisków balistycznych mogących przenosić głowice nuklearne. Co prawda na razie Rosja powstrzymywała się od dostarczania technologii nuklearnych i rakietowych Północnej Korei, nie można jednak wykluczyć ryzyka wymiany technologicznej w tych dziedzinach.
Nic dziwnego, że Kim Dzong Un stał się najbliższym przyjacielem i sojusznikiem Putina. Obok amunicji do systemów artylerii lufowej i rakietowej do Rosji trafiły także rakietowe niszczyciele czołgów Bulsae-4. System został opracowany na podstawie chińskiego rozwiązania i osadzony na zmodyfikowanym podwoziu opartym z kolei na rosyjskim BTR-60. Akurat to budzi wątpliwości Chin, które nie zgodziły się na przekazanie swojej broni.
Partnerstwo, które będzie trwać
Zbliżenie Pjongjangu i Kremla jest bardzo uważnie obserwowane przez rządy i wywiady Chin, Stanów Zjednoczonych, Korei Południowej i Japonii, choć każde z tych państw ma odmienne powody do zaniepokojenia.
Pekin obawia się wzrostu rosyjskich wpływów w Korei Północnej. Długoterminowe konsekwencje tej współpracy mogą doprowadzić do wzrostu zdolności militarnych KRLD. Konsekwencją byłoby zmuszenie Amerykanów do jeszcze większej obecności wojskowej w regionie, a to może zagrozić interesom Pekinu.
Oczywiście największe powody do niepokoju z rosnącej potęgi sąsiada ma Korea Południowa. Na początku października Kim Dzong Un ostrzegł, że może użyć broni jądrowej w potencjalnych konfliktach i z nią, i ze Stanami Zjednoczonymi. Według dyktatora oba państwa są odpowiedzialne za podnoszenie wrogości na Półwyspie Koreańskim.
Kim ostrzegał: "Będziemy bez wahania wykorzystać wszystkie swoje zdolności ataku przeciwko swoim wrogom".
Niepokojące są również zmiany w północnokoreańskiej konstytucji. Wpisano do niej punkt mówiący, że Korea Południowa jest krajem "wrogim". Dotychczas północnokoreańska doktryna zakładała pokojowe zjednoczenie obu państw i wprowadzenie na Południu komunizmu. Teraz konstytucja wprost określa Koreę Południową jako "państwo wrogie", które trzeba zająć siłą.
Niewykluczone, że Seul może zacząć teraz wysyłać broń bezpośrednio do Ukrainy, czego dotychczas unikał. Dotychczas pociski były kupowane przez USA i dopiero wtedy dostarczane ukraińskiej armii.
Jedno jest pewne: dopóki wojna w Ukrainie trwa, będzie trwać partnerstwo wojskowe Korei Północnej i Rosji, bo jest niezwykle korzystne dla obu stron.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski