Nowy Jork: kolędowanie po polsku
Każdego roku, tuż po świętach Bożego Narodzenia, księża z polskich parafii odwiedzają domy swoich parafian, chodząc po kolędzie.
12.01.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Przebieg tych duszpasterskich odwiedzin w Nowym Jorku jest identyczny jak Polsce. Z tą jednak różnicą, że w Polsce księża chodzą od drzwi do drzwi, w USA przybywają do domów parafian na pisemne lub telefoniczne zaproszenie.
Są to przyjemne wizyty. Jesteśmy oczekiwani przez całą rodzinę - mówi ks. Andrzej Kurowski, proboszcz parafii św. Franciszki de Chantal na Borough Parku. - W domach panuje wtedy serdeczna, odświętna atmosfera, a domownicy przyjmują nas serdecznie. W czasie wizyt rozmawia się na różne tematy - problemy parafii, indywidualne sprawy rodzinne.
Przed objęciem funkcji proboszcza na Borough Parku ks. Kurowski pełnił duszpasterską posługę w kościele Sw. Krzyża na Maspeth. Spędził w niej 14 lat. Wspomina lata, kiedy księża wędrowali od domu do domu, jak do dzisiaj to czynią w Polsce. Ks. Andrzejowi bardziej odpowiadają jednak wizyty kolędowe na zaproszenie. Odwiedzane rodziny są do nich lepiej przygotowane.
Oblicza, że razem z pozostałymi dwoma kapłanami pracującymi w parafii odwiedza w tym roku 50 rodzin. Jest to zaledwie skromny procent zapisanych parafian oraz osób przychodzących na niedzielne nabożeństwa. Niektórzy Polacy krępują się go zapraszać z uwagi na skromne warunki mieszkaniowe. Niektórzy żyją w tzw. amerykańskich małżeństwach, chociaż - jak przekonuje ks. Kurowski - dla księży nie ma to znaczenia. Nie wypytują przecież o szczegóły pożycia.
Kościół domowy Spotkania z parafianami w domach mają charakter religijny, a przychodzimy po to, żeby się wspólnie pomodlić. Rodzina jest kościołem domowym, dlatego w tradycji polskiej przyjęły się coroczne odwiedziny duszpasterskie - wyjaśnia cel kolędowych wizyt ks. Ryszard Koper z parafii Sw. Krzyża na Maspeth. - Na pierwszym miejscu stawiamy wspólną modlitwę, ale podczas tych spotkań jest także okazja do bliższego poznania się - uzupełnia ksiądz Ryszard, który po kolędzie chodzi już 11. rok. W tym roku poświęcił wiele nowych domów, które na Maspeth wybudowali rodacy, podtrzymując polskość dzielnicy.
W parafii Sw. Stanisława Kostki na Greenpoincie po kolędzie chodzi codziennie, z wyjątkiem soboty, sześciu księży. W niedziele kolęda jest od 2:30 po południu. Tegoroczne wizyty duszpasterskie w tej parafii skończą się 17 stycznia. Przez dwa tygodnie stycznia odwiedzają swoich parafian księża z parafii Cyryla i Metodego na Greenpoincie. Na niedzielne nabożeństwa przychodzi do kościoła ponad 2500 wiernych.
Kolęda odbywa się także w innych polskich skupiskach. W parafii Matki Boskiej Częstochowskiej przy 25 Street i 4 Avenue, jednej z najstarszych na Brooklynie, mieszkania parafian odwiedza administrator parafii ks. Witold Mroziewski.
Elżbieta Hryszko z Borough Parku od 12 lat przyjmuje księży w swoim domu. Te wizyty duszpasterskie są dla niej przedłużeniem świąt. Lubi atmosferę przygotowań i oczekiwania na księdza. Stół przykrywa zawsze białym obrusem. Stawia lichtarzyk, święconą wódę z kropidłem, chociaż nie jest ona potrzebna, bo księża noszą ja ze sobą. Elżbieta przebywa w Ameryce od 23 lat.
Podobnie myśli Daniela Zadzielska, która za ocean przybyła na początku lat pięćdziesiątych. Amerykanie nie mają zwyczaju przyjmowania księży po kolędzie. Cieszę się, że pozostajemy wierni zachowaniom przywiezionym z Polski.
Bożena Chojnacka (pr)