Noworodek zginął na swoim pierwszym spacerze. BMW zmiażdżyło wózek
"Właśnie zabiłeś mojego syna!" - wykrzyczał zrozpaczony mężczyzna. Chwilę wcześniej prowadzony przez niego wózek został zmiażdżony przez jadące ponad 100 km/h auto. Kierowca prowadził bez prawa jazdy, pojazd był nieubezpieczony, a sprawca wypadku był pod wpływem środków odurzających. Dla Camarona i Codie pierwszy spacer z nowo narodzonym dzieckiem zakończył się dramatem.
Przed sądem w Wolverhampton właśnie rozpoczął się proces Jamesa Paula Davisa. 35-letni mężczyzna doprowadził do wypadku, który wstrząsnął opinią publiczną w Wielkiej Brytanii. Do dramatycznego zdarzenia doszło w Walsall w Niedzielę Wielkanocną w ubiegłym roku. Dla 18-dniowego Ciarana Leigha Morrisa pierwszy spacer z rodzicami okazał się ostatnim.
Davis prowadził swoje BMW z prędkością 67 mil na godzinę (około 107 km/h) w strefie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 30 mil na godzinę. 18-letni rodzice Camaron i Codie z przerażeniem obserwowali sytuację, która w ułamku sekundy zmieniła ich życie w traumę. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, wjechał na chodnik, uderzył w wózek, a następnie wręcz przygwoździł go do ściany. Mężczyzna po wszystkim uciekł z miejsca wypadku.
W odtworzonym w sądzie materiale wideo pochodzącym z kamery jednego z policjantów Davis w momencie zatrzymania tłumaczył, że zemdlał za kierownicą, a uciekł z miejsca zdarzenia, ponieważ usłyszał, że zabił dziecko, a przed aresztowaniem chciał zobaczyć własne. Przerażeni świadkowie próbowali przywrócić funkcje życiowe noworodka, który zmarł kilka godzin później w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń.
"Właśnie zabiłeś mojego syna!"
Naoczny świadek Caine Edwards spacerował z przyjaciółmi po Brownhills High Street, kiedy doszło do wypadku. - Usłyszałem huk i zobaczyłem samochód skręcający w naszą stronę. Auto uderzyło w wózek, a później w ścianę. Byłem w szoku. Widziałem Camerona krzyczącego: "Właśnie zabiłeś mojego syna!".
Z kolei Daniel Kennedy podróżował białym Fordem B-Max, które kilka sekund przed śmiertelnym wypadkiem zostało uderzone przez jadące z nadmierną prędkością BMW. Kiedy Camaron, Codie i inni świadkowie próbowali ratować dziecko, Kennedy rzucił się w pościg za kierowcą. - Postanowiłem pobiec za kierowcą. Czułem się tak, jakby każda sekunda była minutą. Biegłem na adrenalinie. Chciałem zrobić wyraźne zdjęcie twarzy sprawcy. Zrobiłem mu zdjęcie na parkingu przy Tesco. Klęczał i nie mógł złapać tchu.
Świadek zeznał, że usłyszał: "Przejechałem dziecko"
Ława przysięgłych usłyszała, że sprawca prowadził auto bez ubezpieczenia i bez prawa jazdy, a w jego organizmie stwierdzono śladowi ilości marihuany. Wypadek wydarzył się zaledwie kilka metrów od salonu, w którym jako tatuażystka pracuje Jenny Butler.
- Widziałam, jak BMW skosiło pieszych na chodniku i zmiażdżyło wózek z dzieckiem - powiedziała. Z kolei inny świadek, Dean Athersmith, przyznał w sądzie, że usłyszał, jak Davis zadzwonił do swojej dziewczyny po wypadku i powiedział jej, że "przejechał dziecko". - Zauważyłem mężczyznę biegnącego w naszym kierunku. Krew spływała po jego nodze. Powiedział jej: "Naprawdę mi przykro. Przejechałem dziecko. Zabiłem je. Proszę, opiekuj się moim dzieckiem". Kiedy zapytałem go, dlaczego opuścił miejsce zdarzenia, odpowiedział: "Oni mnie ścigają".
- Dziecko, k... Przepraszam. Straciłem przytomność. Nie zabiłem nikogo celowo. Krew na nodze była spowodowana urazem, gdy biegłem przez krzaki. Wiedziałem, że zemdlałem. To było jak sen. Myślałem, że obudzę się za chwilę. Kiedy to wszystko się zatrzymało, byłem w samochodzie otoczony przez ludzi. Pomyślałem: "co się dzieje?". Mój kolega powiedział, że straciłem przytomność za kierownicą. Gdybym przekroczył prędkość, byłbym w innym stanie, prawda? Akceptuje to, że pójdę do więzienia za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym - powiedział oskarżony, którego słowa zarejestrowała kamera umieszczona na stroju policjanta Toma Rusta, który przybył na miejsce zdarzenia. - Ludzie krzyczeli, że zabiłem dziecko, więc chciałem zobaczyć swoje przed aresztowaniem.
Matka zabitego chłopca doznała złamania obojczyka, urazu nogi i zmaga się z bólem pleców. James Paul Davis zaprzeczył, że śmiertelny wypadek był spowodowany niebezpieczną jazdą. Prowadzenie pojazdu bez prawa jazdy, ubezpieczenia i pod wpływem środków odurzających działa na niekorzyść oskarżonego, który musi się liczyć z tym, że najbliższe lata spędzi w zakładzie karnym.
Zobacz też: Raj dla rosyjskich oligarchów. Ukrywają prawdziwych właścicieli