Zapaść w domach opieki w Wielkiej Brytanii. Tysiące ludzi w potrzasku
System brytyjskich domów opieki znalazł się na krawędzi. Sytuacja jest poważna i może zagrozić działalności całej służby zdrowia. Jedna trzecia wszystkich śmiertelnych przypadków koronawirusa miała miejsce właśnie w domach opieki. Według brytyjskich mediów ponad 1700 placówek ma zostać zamkniętych, a tysiące rezydentów znajdą się w niezwykle trudnej sytuacji.
20.03.2022 13:52
Według ekspertów brak racjonalnej reformy rozpadającego się systemu opieki zdrowotnej jest głównym powodem, przez który Wielka Brytania była krajem z największą śmiertelnością związaną z koronawirusem. Spośród 103 tysięcy osób, które zmarły na COVID-19, aż 31 tysięcy to mieszkańcy domów z opieki. Organizacje medyczne łączą siły, by wymusić na rządzie Borisa Johnsona drastyczną przebudowę niewydolnego systemu.
Brak opieki w brytyjskich domach opieki
Pandemia koronawirusa brutalnie przetestowała brytyjską opiekę społeczną. Wydatki na ten sektor spadły o 12 procent w ciągu ostatniej dekady. 1,4 mln dorosłych straciło niezbędne wsparcie. Zamiast otrzymywać pomoc w domu opieki, trafiają do szpitali, co jeszcze bardziej obciąża całą służbę zdrowia.
"Rząd musi naprawić opiekę społeczną albo zaryzykować załamaniem całego NHS" (The National Health Service - Narodowa Służba Zdrowia) - napisano w raporcie przygotowanym przez koalicję, zrzeszającą organizacje medyczne. Boris Johnson w swoim pierwszym przemówieniu w roli premiera zobowiązał się do zreformowania opieki społecznej. Cały czas rząd nie opublikował żadnego planu reorganizacji tego sektora.
- 18 miesięcy temu Boris Johnson obiecał "raz na zawsze naprawić kryzys w opiece społecznej", ale pomimo dziesięcioleci opóźnienia rząd nie poczynił żadnych widocznych ani namacalnych postępów w tej kwestii. Bez reformy opieki społecznej NHS i opieka społeczna będą działać podobnie jak w czasach pandemii, ale też z problemami, jakie pandemia pozostawiła po sobie - powiedział autor raportu Danny Mortimer.
Obecna sytuacja rodzi wiele problemów. Ze względu na zamknięcie ponad 1700 domów opieki w całym kraju tysiące pensjonariuszy może zostać przeniesionych w inne miejsce bądź stracić dostęp do opieki. Niektóre z rodzin dostały zaledwie 42 godziny na znalezienie nowej placówki dla swoich rodziców czy dziadków. Zamknięcie tak wielu placówek ma związek przede wszystkim z brakiem pracowników, koronawirusem, a także niewystarczającymi funduszami pochodzącymi z lokalnych gmin.
Opieka w domach. Placówki zostały zamknięte
Brytyjskie media opisują historię 87-letniego Dona Hursta, który umieścił swoją cierpiącą na chorobę Alzheimera 80-letnią małżonkę Winnie w domu opieki. Mieszka 10 minut od placówki. Mężczyzna martwi się, że żona zostanie przeniesiona gdzieś daleko i tak częste wizyty nie będą już możliwe.
- Odwiedzam Winnie codziennie. Włączam jej ulubione piosenki i tańczymy w jej pokoju. Uśmiecha się kiedy mnie widzi. Jestem jedyną osobą, jaką rozpoznaje. Będzie bardzo przestraszona jeśli nie będę mógł jej odwiedzać. Nie mogę spać w nocy, martwię się, co się wydarzy. Przyzwyczajenie się do obecnego miejsca zajęło miesiące. Winnie nie może już wyrazić swoich potrzeb, dlatego tak ważne jest, aby była otoczona przez opiekunów, którzy ją znają. Kiedy musieliśmy ją przenieść do domu opieki, moje serce było złamane. Teraz jest pod dobrą opieką, a ja odwiedzam ją każdego dnia. Nie mogę nawet myśleć o tym, że może zostać przeniesiona w inne miejsce - przyznał załamany Don Hurst.
Według danych NHS 56 procent pacjentów szpitalnych gotowych do wypisu nie może zwolnić szpitalnego łóżka, ponieważ nie ma dla nich miejsca w ośrodkach opieki społecznej. Przeciętnie w brytyjskich szpitalach przebywa ponad 12 tysięcy starszych pacjentów, którzy nie spełniają kryteriów, bo nadal w nich przebywać, a z drugiej strony nie mogli liczyć na wystarczającą opiekę medyczną we własnych domach lub miejscach zamieszkania.
Tysiące obecnych rezydentów domów spokojnej starości mogą wkrótce stracić na opiekę ze strony wykwalifikowanych pracowników. Kryzys brytyjskich domów opieki trwa, a pandemia jeszcze uwydatniła dotychczasowe problemy.