Nowoczesna przejmie posłów PO? "To mogłoby być sporym obciążeniem"
Czy partia, która od zaledwie 4 miesięcy funkcjonuje na polskiej scenie politycznej, może w krótkim czasie zdetronizować ugrupowanie, które od 8 lat rządziło krajem? Jeżeli sugerować się sondażami, to okazuje się, że tak. W powyborczym krajobrazie Nowoczesna bardzo szybko rośnie w siłę kosztem Platformy Obywatelskiej. Coraz głośniej mówi się również o tym, że wraz z elektoratem do partii Ryszarda Petru przeniosą się także niektórzy posłowie. Zdaniem ekspertów ten proces byłby jednak obciążony sporym ryzykiem. - Obecnie są oni nową formacją, czyli używając słów Ryszarda Petru - powiewem świeżości w polskiej polityce. Przejęcie posłów PO wytrąciłoby im z rąk ten argument - analizuje w rozmowie z WP politolog Uniwersytetu Opolskiego dr Adam Drosik.
02.12.2015 | aktual.: 02.12.2015 10:33
Kwiecień 2015 roku. Nieznany szerzej wyborcom przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich Ryszard Petru ogłasza powstanie stowarzyszenia o nazwie NowoczesnaPL. Choć na początku jego członkowie zapewniają, że nie interesuje ich zakładanie nowego ugrupowania, to już 25 sierpnia zarejestrowano partię pod nazwą "Nowoczesna Ryszarda Petru". Czym spowodowana była tak szybka korekta?
- Chodziło o finanse. Łatwiej jest założyć stowarzyszenie, niż partię polityczną. Jednak w momencie, gdy Ryszard Petru odniósł sukces, to funkcjonowanie na zasadach stowarzyszenia było problematyczne. Pozostając przy stowarzyszeniu nie mógłby korzystać z dotacji jakie przysługują partiom politycznym oraz liczyć na zewnętrzne źródła finansowania. Dlatego zdecydował się na ten krok. Tu wygrał pragmatyzm, czyli jak powiedziałby Karol Marks - byt określił świadomość - analizuje dr Grzegorz Balawajder z Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego. Podobnego zdania jest doc. dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.
- Ryszard Petru potrafi liczyć. Wiedział, że zakładając partię, która wejdzie do parlamentu, będzie miał później pieniądze na jej działanie. Tego błędu nie ustrzegł się Paweł Kukiz, który najprawdopodobniej zapłaci za niego rozsypką swojego ruchu - mówi politolog Uniwersytetu Warszawskiego.
Przekształcenie stowarzyszenia w partię polityczną było strzałem w "dziesiątkę". Nowoczesna bardzo szybko zaczęła zyskiwać w sondażach i stała się głównym beneficjentem kolejnych wpadek rządzącej PO. W generalnej próbie, którą były wybory parlamentarne, ugrupowanie Ryszarda Petru zyskało 7,6 proc. głosów i wprowadziło do Sejmu 28 posłów.
Chłopaki nie płaczą
Nowy gracz na polskiej scenie politycznej nie spoczął jednak na laurach i nie zadowolił się szybkim sukcesem. Nowoczesna przeszła do ofensywy i bardzo szybko rośnie w siłę. Eksperci nie mają wątpliwości, że kołem zamachowym dla spektakularnego sukcesu ugrupowania Ryszarda Petru jest słabnąca pozycja PO i kolejne błędy popełniane przez tę partię.
- Platforma Obywatelska nie może się pozbierać od wyborów prezydenckich, jest w rozsypce i popełnia błąd za błędem. Kardynalnym było opuszczenie sali obrad podczas debaty nad Trybunałem Konstytucyjnym. Zapomnieli, że nieobecni nie mają racji. Ich obowiązkiem, jako opozycji, było siedzenie na sali i walka - analizuje dr Pietrzyk-Zieniewicz. - Tymczasem Nowoczesna jest partią bardzo ekspansywną. Widać ją w parlamencie oraz w mediach, a to co mówi jest rozsądne. To partia, która uosabia konstruktywną opozycję i bardzo rzeczowo wykłada swój pogląd. PO w tym momencie łka, a scena polityczna w Polsce nie znosi beksów. Takie zachowanie bardzo źle wróży tej partii. Oni powinni mieć jakiś pomysł na bycie w opozycji, tymczasem nie byli nawet przygotowani do oddania władzy. Nowoczesna przejęła od nich pałeczkę i obecnie jest głównym reprezentantem tych, którzy nie głosowali na PiS - dodaje ekspert.
Politolog Uniwersytetu Opolskiego dr Adam Drosik zwraca uwagę na jeszcze jeden duży atut Nowoczesnej. - To ugrupowanie ma lidera, a była partia rządząca nie. Ryszard Petru jest magnesem dla wyborców, ale także dla posłów - tłumaczy ekspert, który tym samym odnosi się do coraz częstszych spekulacji dotyczących przenosin części posłów PO do formacji Ryszarda Petru.
Dawid pokona Goliata?
O tym, że takie "transfery" mogą nastąpić już w najbliższym czasie mówił m.in. w programie Wirtualnej Polski #dziejesienazywo Bogusław Chrabota z "Rzeczpospolitej". - Symbioza środowisk Platformy i Nowoczesnej za chwilę stanie się faktem - wyjaśnił. Zdaniem ekspertów takie działania mogłyby być jednak bardzo ryzykowne dla partii Ryszarda Petru.
- Przyjmowanie polityków PO może być dla Nowoczesnej sporym obciążeniem. Obecnie są oni nową formacją, czyli używając słów Ryszarda Petru - powiewem świeżości w polskiej polityce. Przejęcie posłów PO wytrąciłoby im z rąk ten argument. Co więcej, gdyby nastąpiło przejście znanych posłów tego ugrupowania, to Petru musiałby zmierzyć się z nową sytuacją, w której nie będzie, tak jak obecnie, jedynym asem w talii - zauważa dr Drosik, który tłumaczy również, że niektórzy posłowie mogą nie tyle chcieć przejść do Nowoczesnej, co zostać wypchnięcie ze swojej partii w wyniku walki wewnętrznej. - Politycy wyczuwają wiatr zmian, ale pamiętajmy też, że w trakcie wewnętrznej wojny mogą być ofiary. Część polityków może zostać wypchnięta z PO, tak jak miało to m.in. miejsce w przypadku Jarosława Gowina. Przecież on kiedyś chciał rządzić tą partią, a obecnie jest jedną z twarzy PiS - dodaje politolog Uniwersytetu Opolskiego.
Najnowsze sondaże pokazują, że Nowoczesna zaczyna podcinać skrzydła PO. Z różnych badań wynika, że partia Ryszarda Petru może liczyć na poparcie rzędu od 17 do 23 proc. wyborców. Dane te nie są w pełni miarodajne, ale pokazują pewną tendencję, która w najbliższych miesiącach może jeszcze bardziej nabrać na sile. Czy możliwy jest zatem scenariusz, w którym pogrążona w marazmie i wewnętrznych walkach PO stanie się przystawką Nowoczesnej?
- Czas pokaże. Scenariusze mogą być różne. Na dzień dzisiejszy jest mimo wszystko spora różnica pomiędzy liczbą posłów, których wprowadziła do Sejmu PO, a tymi, których ma Nowoczesna. Wyzwaniem, przed którym stoi PO, są wybory przewodniczącego. Widzimy wyraźnie poważną polaryzację pomiędzy Grzegorzem Schetyną, a Tomaszem Siemoniakiem. Niewykluczone, że ta walka może doprowadzić do większych podziałów i częściowego rozpadu partii - analizuje dr Balawajder.
Równie ostrożna w ferowaniu tego typu wyroków jest doc. dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. - Nie zapominajmy, że PO jest bardzo dużą partią, a Nowoczesna funkcjonuje dopiero od kilku miesięcy. Trudno jednak powiedzieć, jak potoczą się wydarzenia. Niewykluczone, że PO pęknie, a sytuację wykorzysta ugrupowanie Ryszarda Petru. To jest całkiem realny scenariusz patrząc na to, że PO cały czas zbiera lanie, a na konkrety każe wyborcom czekać do stycznia, czyli do wyborów lidera partii. To trwa zbyt długo - mówi politolog Uniwersytetu Warszawskiego.
O ile wynik tej rywalizacji jest trudny do przewidzenia, to jedno jest pewne - choć obie partie solidarnie atakują PiS, to prawdziwa, za kuluarowa wojna toczy się między nimi. - Dla Petru konkurencją nie jest PiS. On uderzając w partię Jarosława Kaczyńskiego walczy o głosy elektoratu PO. Nowoczesna obecnie wygrywa walkę na wszystkich frontach i pomału zaczyna rozdawać karty - kończy dr Drosik.