Nowi obrońcy "Inki" szykują swoją linię obrony
Nowi obrońcy Haliny G. "Inki", oskarżonej o
pomoc w zabójstwie b. ministra sportu Jacka Dębskigo, nie
zapoznali się jeszcze z aktami sprawy. Poprosili przed
Sądem Okręgowym o czas na przygotowanie obrony. Sąd im go udzielił
do połowy stycznia.
14.12.2004 | aktual.: 14.12.2004 12:21
"Inka" szukała nowych obrońców od listopada. Wtedy to mec. Waldemar Puławski i mec. Ewa Gaweł nieoczekiwanie oświadczyli, że wypowiedzieli swoje pełnomocnictwa i nie bronią już oskarżonej. Do dziś nie wypowiadają się na ten temat, powołując się na obowiązującą ich tajemnicę adwokacką. Puławski zdradził jedynie, że to on zdecydował się na taki krok, a mec. Gaweł podzieliła jego opinię i postąpiła tak samo.
W sprawie o zabójstwa oskarżony nie może bronić się sam. W listopadzie "Inka" powiedziała sądowi, że poszukiwaniem nowego obrońcy zajmie się jej mąż, Francuz, którego poślubiła będąc w areszcie, na początku września.
Przed sądem stawiło się w imieniu oskarżonej troje nowych obrońców: prof. Piotr Kruszyński, Izabella Kruszyńska- Świątek i Rafał Maciejczyk. Zostali ustanowieni dopiero 6 grudnia i zgodnie stwierdzili, że jeszcze nie zdążyli przeczytać całych, obszernych akt sprawy.
Przewlekanie tego procesu jest ostatnią myślą, jaka mogłaby się u nas pojawić, ale niezgodne z etyką zawodową byłoby sprawowanie obrony bez odpowiedniego przygotowania - mówił przed sądem mec. Kruszyński.
Sąd dał im więc czas. Przedłużył natomiast "Ince" areszt - do 30 czerwca przyszłego roku. Obrońcy wnosili o zastąpienie aresztu np. poręczeniem majątkowym. Areszt w tej sprawie trwa już trzy i pół roku i ironią jest mówienie, że to areszt tymczasowy - przekonywał Kruszyński. Jednak sąd uznał, że oskarżona, stojąca pod zarzutem pomocy w zabójstwie, powinna pozostać w areszcie.
Jacek Dębski, były minister sportu w rządzie Jerzego Buzka, zginął w kwietniu 2001 r. Według prokuratury, zastrzelił go płatny zabójca "Sasza" (który popełnił samobójstwo, gdy prokuratura postawiła mu taki zarzut). Miał on zabić na zlecenie mafijnego bossa z Wiednia, Jeremiasza Barańskiego, "Baraniny", (on również popełnił samobójstwo w areszcie w Wiedniu).