Czołg T-14
Bez wątpienia największe emocje analityków i dziennikarzy wzbudza czołg T-14, przez rosyjskie media okrzyknięty konstrukcją "rewolucyjną" i nie mającą sobie równych na Zachodzie. Warty podkreślenia jest fakt, że jest to pierwszy czołg opracowany od podstaw po upadku Związku Radzieckiego.
Największą nowością jest zastosowanie bezzałogowej wieży. Trzyosobową załogę umieszczono pod nią, w opancerzonej i izolowanej specjalnej kapsule, co ma zapewnić im wysoki poziom ochrony. Według informacji rosyjskiego resortu obrony, w pojeździe zastosowano wielowarstwowy pancerz najnowszej generacji z elementami stalowymi i ceramicznymi.
Masa T-14 sięga prawie 50 ton i czołg napędzany jest silnikiem o mocy 1500 koni mechanicznych (podobnie jak nasze Leopardy 2), co ma umożliwić mu osiąganie nawet 80 km/h. W samym uzbrojeniu większej rewolucji nie ma, bo wyposażono go w zautomatyzowaną armatę kalibru 125 mm oraz zdalnie sterowany karabiny maszynowy. Według deklaracji wojskowych maszyna została naszpikowana najnowszą elektroniką oraz system ochrony aktywnej, który w założeniu ma niszczyć nadlatujące rakiety i pociski.
Tyle oficjalnych informacji, popartych pobieżnym spojrzeniem na T-14. Nie do końca wiadomo, co naprawdę kryją wnętrzności tego czołgu. Pojawiły się nawet głosy, że wiele elementów tej maszyny to... makieta, zrobiona na potrzeby propagandy. Pewne jest jedno - większość ekspertów powątpiewa, że Rosjanom uda się do 2020 roku wyprodukować aż 2,3 tys. egzemplarzy na potrzeby własnej armii. Takie ambitne plany nakreślił Kreml. Tymczasem do tej pory - jak podają rosyjskie media - powstało co najwyżej 20 egzemplarzy przedseryjnych.