Był z Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia. Teraz zabrał głos
- Bardzo chciałbym, żeby oni rozwiązali tę sprawę. Ciągnięcie jej przechodzi w paranoję, jak widać po moim przykładzie - powiedział w wywiadzie dla Onetu Paweł, który towarzyszył Iwonie Wieczorek w sopockim klubie Dream Club przed jej zaginięciem. Działania śledczych znów koncentrują się wokół mężczyzny i na jaw wyszły właśnie nowe nieoficjalne informacje. Krakowscy policjanci z Archiwum X badają dwa kluczowe aspekty, które wcześniej zbagatelizowano.
03.12.2022 | aktual.: 03.12.2022 21:58
Iwona Wieczorek zaginęła 12 lat temu i do tej pory nie rozwiązano tej sprawy. Aktualnie kontrolę nad śledztwem przejęli policjanci z Archiwum X z Krakowa, którzy swoje działania skupili w dużej mierze na Pawle - koledze zaginionej. Mężczyzna bawił się razem z Iwoną w klubie Dream Club na chwilę przed jej zaginięciem.
34-latek nie może znieść tego, co aktualnie dzieje się wokół jego osoby i rodziny. O wszystkim opowiedział w rozmowie z Onetem, gdzie wyjawił kilka nowych informacji ws. obecnych działań służb. Według ustaleń dziennikarzy śledczych, po zaginięciu Wieczorek na jej biurku znaleziono karteczkę z numerem do ważnego pracownika Dream Clubu. Okazało się, że Paweł znał tego mężczyznę ze wspólnych treningów i dzwonił do niego kilka razy po tamtej feralnej nocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nic mi o tym nie wiadomo. Nie kojarzę też, żeby Iwona się z nim witała albo rozmawiała, kiedy byliśmy w klubie. Znaliśmy się wcześniej, bo ja również trenowałem sztuki walki, ale nie byliśmy żadnymi dobrymi kolegami. Pomagał mi załatwić nagrania z Dream Clubu po zaginięciu, żebym mógł je dać policji. Minęło już 12 lat, nie wszystko pamiętam, a dzwoniłem wtedy do wielu osób, jednak wydaje mi się, że wszystkie te rozmowy z nim musiały dotyczyć tych nagrań - wyjaśnił 34-latek.
Iwona Wieczorek dobrze znała Dream Club?
Kierownictwo lokalu Dream Club wydało po zaginięciu dziewczyny oświadczenie, w którym zaznaczono, że ochroniarze kojarzyli Iwonę Wieczorek, potwierdziło to również kilka osób przesłuchiwanych przez krakowskich policjantów. Paweł jest jednak innego zdania.
- Mówiła nam, że idzie pierwszy raz do Dream Clubu. Pamiętam też, że zachowywała się tak, jakby nie wiedziała, co i gdzie tam jest. Zresztą ja bawiłem się tam nieraz wcześniej i jej stamtąd nie kojarzyłem. Dla niej to wyjście z nami było trochę jak wyjście do ekskluzywnego miejsca - zapewnił mężczyzna.
Ten aspekt budzi teraz największe kontrowersje dla służb. Paweł w rozmowie z Onetem zdradził też, że kolejne przeszukania domów jego babci i rodziców "źle wpłynęły" na ich stan zdrowia psychicznego, a do tego wciąż nie mogą oni odzyskać zabranych w ramach sprawy komórek i laptopów.
Czytaj też: