Nowe informacje z prokuratury wywołują napięcia. Kamiński z Wąsikiem bronią się w PiS
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik usilnie przekonują kolegów z PiS, że nie byli inwigilowani Pegasusem. Według informacji Wirtualnej Polski niektórzy w PiS mają do tych twierdzeń spory dystans, ale Jarosław Kaczyński przyjął takie tłumaczenia. I dlatego obaj politycy powalczą o mandat do Parlamentu Europejskiego.
Marek Suski, Marek Kuchciński, Ryszard Terlecki, Krzysztof Sobolewski - to politycy ze ścisłych władz PiS, którzy mieli otrzymać zawiadomienia z prokuratury "w sprawie inwigilacji Pegasusem". Potwierdziła to Prokuratura Krajowa - jednocześnie nie przesądzając na tym etapie, czy politycy byli poddani kontroli operacyjnej izraelskim systemem.
- Nie można potwierdzić, że wzywane osoby były podsłuchiwane, ale też nie można tego wykluczyć - przekazał rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak, odnosząc się do doniesień, że R. Terlecki, M. Kuchciński i K. Sobolewski otrzymali wezwania do prokuratury.
Członkowie władz PiS zostali wezwani w charakterze świadków na przesłuchania w związku ze śledztwem w sprawie nielegalnej inwigilacji Pegasusem. Te zostało niedawno przekazane specjalnemu zespołowi w Prokuraturze Krajowej - i przeniesione z mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuratura nie podaje na tym etapie, czy politycy PiS byli inwigilowani. W przypadku Suskiego jednoznacznie stwierdziła to "Gazeta Wyborcza". "Suski jest pierwszym tak ważnym politykiem PiS, o którym wiadomo, że był inwigilowany Pegasusem. Programem tym szpiegowany był wcześniej Grzegorz J., były poseł PiS z Rybnika, oskarżony o korupcję" - pisali dziennikarze.
Od środy wiemy o kolejnych przedstawicielach władz PiS wezwanych do prokuratury. "Wszystko wskazuje na to, że Ryszard Terlecki, Marek Kuchciński oraz Krzysztof Sobolewski byli inwigilowani Pegasusem za rządów PiS" - napisał z kolei serwis Onet.
Wszyscy wymienieni mieli znaleźć się w gronie 31 osób, wobec których - jak ujawniono 10 kwietnia - śledczy wystawili pierwsze wezwania.
Tłumaczenia byłych szefów CBA. "Gdyby Kaczyński nie wierzył, to by nie wpuszczał"
Co na ten temat mówi się w centrali PiS przy Nowogrodzkiej? Według informacji Wirtualnej Polski Jarosław Kaczyński ma do informacji w tej sprawie "podchodzić z dystansem".
- Wszyscy, których nazwiska pojawiają się w tym kontekście, informowali prezesa, że dostali wezwania do prokuratury. Informacje w mediach nie były więc dla niego zaskoczeniem - twierdzi człowiek z Nowogrodzkiej.
Zdaniem naszych rozmówców nie wpłynie to na wewnętrzną sytuację Mariusza Kamińskiego i Macieja Wasika w czasie kampanii. Pierwszy z nich kandyduje z nr 1 w Lubelskiem, drugi - z nr 1 na Podlasiu oraz Warmii i Mazurach.
- Gdyby Kaczyński im nie wierzył, nie wpuściłby ich na listy - twierdzi współpracownik prezesa.
A co mówią Kaczyńskiemu zainteresowani - Kamiński z Wąsikiem? Bronią się.
Z rozmów z politykami PiS wynika, że byli nadzorcy służb twierdzą, iż jest to "akcja polityczna" nowej władzy obliczona na "skłócenie PiS" w czasie układania list wyborczych i kampanii wyborczej.
Byli koordynatorzy specsłużb powtarzają na Nowogrodzkiej i zarzekają się - również w bezpośrednich rozmowach z tymi, którzy zostali wezwani przez prokuraturę - że żaden z polityków PiS, o których mówi się w mediach (czyli Terlecki, Suski, Kuchciński czy Sobolewski), "nie był inwigilowany Pegasusem". Twierdzenia te weryfikują śledczy
Jak słyszymy, w centrali partii pojawiła się na przykład wersja, że wezwanie polityków z władz PiS przez śledczych może wynikać z faktu, że oni sami nie byli poddani kontroli, ale mogli kontaktować się z osobami już faktycznie poddanymi takiej inwigilacji.
I jak tłumaczą nasi rozmówcy - nie oznacza to przecież, że kiedykolwiek służby skierowały do sądu wnioski o zastosowanie kontroli operacyjnej wobec nich. I znów trzeba poczynić zastrzeżenie, tak mają to przedstawiać na Nowogrodzkiej Mariusz Kamiński z Maciejem Wąsikiem.
Politycy mają też przekonywać - podobnie jak robią to w mediach - że wszelkie kontrole operacyjne były przeprowadzane za zgodą sądu. Ta wersja jest powtarzana również przed kolegami z partii.
Prokuratura Krajowa w tej sprawie nie udzielała żadnych szczegółowych informacji.
Rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej, prokurator Przemysław Nowak, na pytanie Polskiej Agencji Prasowej o wezwania polityków PiS do prokuratury, odpowiedział, że Prokuratura Krajowa potwierdzi wezwanie, jeśli wezwane osoby same o tym poinformują. Rzecznik dodał, że "to, czy wezwane osoby były podsłuchiwane jest właśnie przedmiotem postępowania". "Ustalamy to m.in. wzywając świadków. Na tę chwilę nie można potwierdzić, iż wzywane osoby były podsłuchiwane, ale też nie można tego wykluczyć" - powiedział Nowak.
Suski wściekły na Wąsika
Kamiński i Wąsik tłumaczą się też w mediach społecznościowych. "Ktoś używa prokuratury do celów politycznych i wzywa na przesłuchania ludzi z wymyślonej 'pisowskiej listy Pegasusa’. Po to, by skłócać PiS. Nie damy się skłócić, nikt nie nabierze się na te fejki" - napisał Maciej Wąsik.
Do sprawy odniósł się również były szef CBA
Marek Suski potwierdził jedynie fakt otrzymania wezwania. Wedle nieoficjalnych informacji Suski informacje z prokuratury mocno wziął do siebie. Mimo że niedawno w Wirtualnej Polsce zapewniał, że nie ma nic na sumieniu, to był wściekły na Macieja Wąsika. Do tego stopnia, że zagroził, że jeżeli Wąsik będzie kandydatem PiS z Mazowsza, to on zrzeknie się funkcji szefa regionu.
"To początek"
Śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych (w okresie od 7 listopada 2017 r. do 31 grudnia 2022 r.) podczas stosowania w ramach czynności operacyjno-rozpoznawczych oprogramowania Pegasus formalnie zostało wszczęte 18 marca 2024 r.
Z informacji Prokuratora Generalnego przesłanej do Sejmu i Senatu wynikało zaś, że w latach 2017-2022 kontrola operacyjna przy użyciu Pegasusa objęła 578 osób.
Na początku stycznia premier Donald Tusk przekonywał: "Sprawa panów Kamińskiego i Wąsika się nie skończyła, sprawa Kamińskiego i Wąsika się zaczęła".
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl