Katowana Oliwka za wszystko przepraszała. Ruch prokuratury ws. losu dziecka

Katowana przez ojczyma pięcioletnia Oliwka i jej przyrodnie rodzeństwo trafią do pieczy zastępczej - ustaliła Wirtualna Polska. Sprawą zajmuje się Sąd Rodzinny w Gnieźnie.

Rodzina katowanej Oliwki
Rodzina katowanej Oliwki
Źródło zdjęć: © East News, Facebook
Joanna Zajchowska

Nie milkną echa bulwersującej sprawy maltretowania pięcioletniej dziewczynki z Gniezna. We wtorek, 21 stycznia Oliwka została ponownie pobita przez swojego ojczyma Roberta S. Jej stan był na tyle poważny, że została przetransportowana do szpitala. Przebywa na oddziale do dziś.

Robert S. trafił do aresztu, a matka dzieci nie została zatrzymana, ponieważ opiekuje się bliźniaczkami, niemowlakami, które niedawno przeszły zabieg w szpitalu. Prokuratura ma jednak dowody na to, że kobieta dobrze wiedziała o tym, że jej partner znęca się nad jej córką. Obydwoje usłyszeli już zarzuty i wkrótce staną przed sądem. Grozi im do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Prokurator Małgorzata Rezulak-Kustosz przekazała WP, że o sprawie Oliwii został powiadomiony sąd rodzinny. Po wyjściu ze szpitala dziewczynka i jej przyrodnie rodzeństwo mają trafić do pieczy zastępczej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przemoc domowa wobec dzieci. Niebezpieczne zjawisko nasila się w Polsce

Oliwka była na skraju wyczerpania

Ojczym miał stosować wobec pasierbicy przemoc fizyczną i psychiczną. Według wstępnych ustaleń śledczych, dziewczynka była bita pięściami i paskiem. Mężczyzna miał podtapiać ją, polewać lodowatą wodą i kazać jeść papier. Zakazywał też odzywania się do innych członków rodziny, zamykał ją w pokoju i groził, że wyrzuci na ulicę.

Policjanci, którzy przybyli do mieszkania na interwencję zobaczyli ściany pokryte krwią. Okazało się, że ojczym rzucał Oliwką o ścianę.

Jak usłyszeliśmy od śledczych nieoficjalnie, w momencie przewiezienia do szpitala dziewczynka wymiotowała i była na skraju wyczerpania. Na ciele miała liczne rany, spuchnięte oczodoły, a w domu na ścianach widoczna była jej krew. Biegły, który badał dziewczynkę, orzekł, że Oliwka była maltretowana od dłuższego czasu.

W szpitalu dziewczynka bała się odezwać. Przepraszała za każde słowo. Jej stan jest już stabilny.

Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (68)