Dwie osoby zginęły. Nowe ustalenia ws. kierowcy z Warszawy

Nie milkną echa tragicznego wypadku na warszawskim Mokotowie, w którym dwie osoby zginęły, a osiem zostało rannych. Na środę zaplanowano przesłuchanie kierowcy, który noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań.

Nowe doniesienia po tragedii w Warszawie. "Siła była gigantyczna"
Nowe doniesienia po tragedii w Warszawie. "Siła była gigantyczna"
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
oprac. ROP

14.08.2024 | aktual.: 14.08.2024 11:10

Do dramatycznego wypadku doszło we wtorek około godz. 10:30 przy ul. Woronicza w Warszawie. Kierowca samochodu osobowego potrącił na przejściu dla pieszych kobietę, a następnie wjechał w przystanek autobusowy. Bilans wypadku jest tragiczny: jedna osoba zmarła na miejscu, druga kobieta zmarła w szpitalu.

Do szpitala z obrażeniami trafiły ponadto trzy kobiety - 33-latka, 34-latka i 48-latka, które przyjęto z obrażeniami głowy i kończyn dolnych. 3,5-letnie dziecko przewieziono w stanie ciężkim, ale stabilnym; ma uszkodzoną twarzoczaszkę oraz nogi. Kierowcy nic się nie stało. 45-letni mężczyzna, który spowodował wypadek, był trzeźwy.

Kierowca zostanie przesłuchany

W środę aspirant sztabowy Marta Haberska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II poinformowała, że kierowca, który doprowadził do wypadku, po południu zostanie przesłuchany przez prokuratora.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań. Pobrana została od niego krew do badań. Dzięki temu będzie można ustalić, czy miał on w organizmie substancje, które mogły wpłynąć na jego zdolność kierowania pojazdami - powiedziała Haberska, którą cytuje TVN24.

Prędkość, z którą poruszał się kierowany przez 45-letniego kierowcę pojazd, będzie na podstawie zabezpieczonych materiałów rekonstruowana przez biegłego powołanego przez prokuraturę.

- Siła, z jaką potrącona została piesza na pasach i osoby oczekujące na autobus, była gigantyczna. Pojazd nie tylko zniszczył wiatę przystanku, ale rozbił ważący blisko 200 kilogramów betonowy śmietnik znajdujący się za przystankiem - powiedział anonimowo w rozmowie z TVN24 jeden z warszawskich policjantów.

Przeczytaj również:

Źródło: TVN24

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (282)