Nowa funkcja Krasnodębskiego wcale nie taka pewna. Wszystko przez tajne głosowanie
Po odwołaniu z funkcji wiceprzewodniczącego PE Ryszarda Czarneckiego (PiS), media poinformowały, że zastąpi go prof. Zdzisław Krasnodębski (PiS). Niezbędne jest jednak do tego poparcie większości europosłów, którzy nie po raz pierwszy, mogą zrobić niespodziankę.
14.02.2018 15:01
Wybór następcy Czarneckiego ma nastąpić na sesji plenarnej już 1 marca. Na wiceprzewodniczącego PE jest się wybieranym nie jako przedstawiciel danego państwa, ale działającej w europarlamencie grupy politycznej - w przypadku PiS chodzi o Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). Czy prof. Krasnodębski może czuć się już wiceprzewodniczącym?
"Gdy głosowanie jest tajne, zostaje pewna niewiadoma"
- Grupa posłów może jeszcze zgłosić swoich kandydatów, więc nie wiemy, ilu będzie chętnych na to stanowisko. Co więcej, głosowania tego typu są tajne. Trudno przewidzieć jak zagłosują różni posłowie, a co więcej po samym głosowaniu nie można mieć pewności, kto jak głosował - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską Ryszard Czarnecki.
Aby prof. Krasnodębski objął funkcję wiceprzewodniczącego potrzebuje poparcia większości eurodeputowanych. Tymczasem nie wiadomo nawet, jak zagłosują w tej sprawie posłowie Platformy Obywatelskiej. Decyzja w ugrupowaniu Grzegorza Schetyny ma zapaść w tej sprawie dopiero 23 lutego na posiedzeniu zarządu krajowego.
Czarnecki zaznacza, że w europarlamencie niektóre rzeczy "trudniej przewidzieć nawet niż w polskim Sejmie". - Pamiętam takie głosowanie, że było 14 kandydatów na 14 miejsc, więc wybrano ich przez aklamację. Takie cuda. Tym bardziej kiedy głosowanie jest tajne, zostaje pewna niewiadoma. Zawsze w takich głosowaniach ktoś mówi, że na kogoś głosował, a nie głosował i odwrotnie - podkreśla.
Krasnodębski: "Te słowa nie miały nic wspólnego z rolą Czarneckiego w PE"
Do sprawy odwołania Czarneckiego, Krasnodębski odniósł się w środę w rozmowie z wpolityce.pl. Ocenił, że jedni politycy potrafią komunikować się ponad podziałami, a inni mają z tym ogromny problem. - Pani Róża Thun raczej zachowuje się na ogół niegrzecznie, wyróżniając się na tle innych posłów PO. Myślę, że ta sprawa jest o tyle przykra, ze parlament przekroczył pewną regułę. O ile uważamy, że te słowa były za ostre, to one padły w debacie polskiej. Nie miały nic wspólnego z rolą, którą w PE pełnił Ryszard Czarnecki - stwierdził.
Co teraz planuje Czarnecki?
Skąd w ogóle pomysł eurodeputowanych, aby odwołać Czarneckiego z funkcji wiceprzewodniczącego? To efekt konfliktu z Różą Thun. Europosłanka Platformy Obywatelskiej wystąpiła niedawno we francusko-niemieckiej telewizji Arte i krytykowała tam polski rząd. "Jak tak dalej pójdzie, nastanie dyktatura" - mówiła. Czarnecki nazwał ją "szmalcownikiem", a posłanka przekonała większość kolegów w PE, że było to naganne. Czarnecki oczywiście do końca kadencji pozostaje posłem do Parlamentu Europejskiego, ale czy ma teraz jakieś nowe plany?
- Już dziewiąty rok pełnię funkcję wiceprzewodniczącego EuroNest i współpracuję z parlamentami Ukrainy, Białorusi, Armenii, Mołdawii, Azerbejdżanu i Gruzji. Z ramienia ECR odpowiadam za komisję ds. kontroli budżetu, która kontroluje finanse wszystkich unijnych instytucji. Właśnie wróciłem ze służbowego wyjazdu do Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu, a w przyszłym tygodniu jadę do Waszyngtonu. Delikatnie mówiąc nie narzekam więc na brak zajęć - zapewnia.
Odwołanie ze stanowiska wiceprzewodniczącego oznacza nie tylko utratę dużego, luksusowego gabinetu w Brukseli oraz asystenta, ale również pieniędzy. Wirtualna Polska policzyła ostatnio, że jako szeregowy poseł, Czarnecki zarobi do końca kadencji ok. 53 tys. zł mniej.