Nocna bitwa w Czeczenii
Czeczeńscy separatyści zdementowali podany przez stronę prorosyjską bilans starcia we wsi Awtury, według którego w nocnych walkach zginęło 24 partyzantów i 18 ochroniarzy promoskiewskiego wicepremiera Ramzana Kadyrowa.
Według internetowej strony Kavkaz-Center, Czeczeni stracili jedynie siedmiu zabitych i 11 rannych. Twierdzą przy tym, że sami Rosjanie sobie przeczą oceniając liczbę trupów na 24 i jednocześnie mówiąc o przejęciu jednego karabinu i trzech granatników. Chyba bojownicy musieli być wojownikami-ninja i zaatakować ludzi Kadyrowa gołymi rękami - ironizuje portal.
Separatyści utrzymują też, że po stronie Rosjan i wspierających ich sił Kadyrowa jest "45-50 zabitych" i "dziesiątki rannych". Twierdzą, że zwożono ich do szpitala w mieście Szali.
Do walk doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Wieś Awtury leży 30 km od Groznego. Ramzan Kadyrow sam przyznał w rozmowie z agencją Interfax, że stracił 18 ludzi. Informację o śmierci 24 separatystów podał z kolei promoskiewski wiceszef MSW Rusłan Ałchanow.
Tego samego dnia, którego doszło do starć, w Groznym miał miejsce nieudany zamach na p.o. prezydenta Czeczenii Siergieja Abramowa. W wyniku wybuchu bomby na trasie jego konwoju, zginęła jedna osoba z otoczenia polityka, zaś druga została ranna. Sam Abramow nie ucierpiał.
Były premier-technokrata objął urząd po tym, jak w zamachu 9 maja zginął promoskiewski prezydent Achmad Kadyrow (Ramzan Kadyrow jest jego synem). W zaplanowanych na 29 sierpnia przedterminowych wyborach Abramow nie startuje.
Moskwa w odniesieniu do trwającego od października 1999 konfliktu unika używania słowa "wojna". Rosyjscy przedstawiciele, w tym prezydent Władimir Putin, wielokrotnie twierdzili, że w Czeczenii trwa proces "normalizacji".