NIK krytykuje system losowego przydzielania spraw sędziom. "Wszystko zależy od ruchu pracownika sekretariatu"
Najwyższa Izba Kontroli uważa, że system losowego przydzielania spraw sędziom jest podatny na manipulacje - informuje tvn24.pl. NIK krytykuje informatyzację wymiaru sprawiedliwości, którą przeprowadził resort ministra Zbigniewa Ziobry.
"Realizacja projektów informatycznych mających na celu usprawnienie wymiaru sprawiedliwości" - tak nazywał się raport, który, jak informuje tvn24.pl, posłowie otrzymali w grudniu zeszłego roku. Najwyższa Izba Kontroli oceniła w nim m.in. system losowego przydziału spraw. To jedno z kilku przedsięwzięć resortu Zbigniewa Ziobry.
Kiedy dwa lata temu System Losowego Przydziału Spraw zaczynał działać w Polsce, odpowiedzialny za jego przygotowanie wiceminister Łukasz Piebiak twierdził, że dzięki niemu "obywatel zyskuje gwarancję, że nikt nie wskaże palcem sędziego, który osądzi jego sprawę". System losowania sędziów miał odciążyć szefów wydziałów i prezesów, którzy do tej pory sprawy przydzielali ręcznie.
Według kontrolerów NIK, których raport opublikował portal tv24.pl, "na chwilę obecną w systemie brak jest mechanizmów zabezpieczających przed ewentualnymi działaniami ograniczającymi losowość przydziału spraw referentom". Powodem jest brak zintegrowania systemu losowania z innym systemem, który służy do zarządzania sprawami biurowymi w sądach.
Jak podkreślają kontrolerzy NIK, to właśnie przez to kluczowy jest ruch pracownika sekretariatu, który dane między dwoma systemami musi uzupełniać ręcznie.
"Mechanizmy zabezpieczające przed taką sytuacją pozostają obecnie wyłącznie na poziomie dobrych praktyk biurowości - pracownik sekretariatu może przed losowaniem ręcznie oznaczyć daną sprawę, tak by niemożliwa była jej późniejsza podmiana" - piszą autorzy raportu.
Chodzi też o budowę systemu, w którym nie da się odtworzyć historii zmian, jakie zostały w nim wprowadzone. Testy bezpieczeństwa został przeprowadzony po dwóch latach, a do sądów oprogramowanie trafiło bez szkoleń z jego użytkowania.
NIK zwraca też uwagę w raporcie, że resort budując system nie sięgnął po tzw. User Experience, czyli nie przetestował systemu z późniejszymi użytkownikami.
Kontrolerzy wykazali, że najpierw budową systemu zajęli się informatycy Ministerstwa Sprawiedliwości wraz z zewnętrzną firmą Software Interactive. A potem rozwijali go już sami urzędnicy, którzy od czerwca 2018 roku znowu potrzebowali pomocy zewnętrznych informatyków z firmy Asseco.
Praca nad systemem miała nie być szczegółowo raportowana: nie jest jasne ile godzin i nad czym pracowali specjaliści. Koszt projektu został oszacowany na blisko 4 mln zł.
Kontrolerzy zarzucają resortowi Ziobry, że przeprowadza informatyzację bez spójnego i zorganizowanego planu.