Niezwykły film o Polsce, który poruszył cały świat
Dokładnie 30 lat temu, czyli kilka tygodni po wprowadzeniu stanu wojennego, amerykańska Agencja Informacyjna, solidaryzując się z Polską, nadała film "Żeby Polska była Polską" (Let Poland be Poland), który obejrzało blisko 185 mln widzów na całym świecie - przypomina Marta Tychmanowicz w felietonie dla Wirtualnej Polski.
31.01.2012 | aktual.: 31.01.2012 08:19
Wizyta popularnego amerykańskiego aktora Kirka Douglasa w łódzkiej filmówce w 1966 roku była znaczącym wydarzeniem w życiu uczelni. Dokładną relację znamy z etiudy filmowej Marka Piwowskiego "Welcome Kirk". Ale nie tylko. Także sam Douglas często wcielający się w postaci szeryfów, wspominał wycieczkę do Polski, podczas której studenci przebrani za kowbojów urządzili mu pokaz westernowego miasteczka. Gdzie o tym opowiadał? Właśnie w filmie "Let Poland be Poland". "Wolność artystyczna idzie w parze z wolnością polityczną" - dodawał Douglas. Zapamiętał także, że w Łodzi żegnano go słowami: "Wracaj do nas"
"Let Poland be Poland" to produkcja zrealizowana z amerykańskim rozmachem. Do realizacji filmu zaangażowano piętnastu liderów rządów (m.in. premier Wielkiej Brytanii, kanclerza RFN, premiera Włoch, Japonii, Turcji, a nawet Islandii), przedstawicieli organizacji międzynarodowych, znanych aktorów i Polaków przebywających na obczyźnie (Czesława Miłosza, pianistę jazzowego Adama Makowicza, byłego ambasadora PRL w USA Romualda Spassowskiego, Zdzisława Rurarza, byłego ambasadora PRL w Japonii, działacza "Solidarności" Jerzego Milewskiego). Prezentowano zdjęcia z Polski, a także tłumy ludzi na ulicach Sydney, Berlina, Waszyngtonu czy Tokio, którzy protestowali oburzeni wydarzeniami w naszym kraju.
Reżyser filmu Martin Passeta, podobnie jak inni twórcy pracujący przy "Let Poland be Poland", zrezygnował ze swojej gaży, demonstrując pełne wsparcie przedsięwzięcia.
Mocne i entuzjastyczne wypowiedzi o Polakach można było usłyszeć z ust Ronalda Reagana, Helmuta Schmidta, kanclerza RFN czy brytyjskiej premier Margaret Thatcher:("Dziś Polacy znów nas inspirują. Ich tęsknota i walka o wolność rozbudziła nadzieję, zarówno w Polsce jak i w całej Wschodniej Europie". Ostro wypowiedziała się ambasador USA przy ONZ Jeane Kirkpatrick: "Potępiamy sowieckie stanowisko, że rządy terroru narzucone Polakom są wewnętrzną sprawą Polski, którą należy pozostawić w rękach rządu!".
Dzień przed emisją "Let Poland be Poland" obchodzono Międzynarodowy Dzień Solidarności z Polską (ustanowiony przez Ronalda Reagana). Jednak środowisko międzynarodowe protestowało już wcześniej. Zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce 13 grudnia 1981 roku obyły się manifestacje w wielu krajach: w Tajlandii, Japonii, Francji, Wielkiej Brytanii, Watykanie, Austrii, Szwecji, Niemczech i Stanach Zjednoczonych.
Problemem dla biorących udział w przedsięwzięciu aktorów stanowiły polska wymowa - specyficzne połączenie grup spółgłoskowych (np. samo słowo "Solidarność" czy polskie brzmienie tytułu filmu "Żeby Polska była Polską"). O pochodzeniu tytułu opowiadał Charleton Heston (taki ówczesny Tom Cruise), który musiał się zmierzyć z trudnym nazwiskiem autora słynnej piosenki Janem Pietrzakiem.
Film zrealizowała United States International Communications Agency we współpracy z Departamentem Obrony USA. Film dzięki satelicie wyświetlono w kilkunastu krajach na świecie, przygotowano też wersję radiową - w 39 wersjach językowych (!) - nadawaną m.in. przez Głos Ameryki, Radio Wolna Europa, Deutschlandfunk, Radio Liberty oraz Radio France.
"Let Poland be Poland" było wielkim wydarzeniem medialnym i politycznym, które porusza nawet po 30 latach od emisji. Ambasada Amerykańska upubliczniła film w Internecie.
31 stycznia 2012 roku o godz. 18.00 w warszawskim Domu Spotkań z Historią odbędzie się projekcja filmu "Let Poland be Poland". W spotkaniu poprzedzającym emisję udział wezmą: Ambasador USA w Polsce Lee Feinstein oraz działacze opozycji PRL - Eugeniusz Smolar i Henryk Wujec (Kancelaria Przezydenta RP). Połączymy się również ze studiem telewizyjnym w Waszyngtonie, gdzie głos zabiorą Leonard Baldyga (były dyplomata amerykańskiej Agencji Informacyjnej) i Jarosław Anders (Biuro Demokracji, Praw Człowieka i Spraw Pracowniczych Departamentu Stanu USA).