Niezwykła instalacja w Pradze. Posąg Putina na złotym sedesie
Kilkudziesięciu aktywistów protestujących przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainie ustawiło na placu Hradczańskim w Pradze pomnik Putina, siedzącego na złotym sedesie. Mieli go zobaczyć przywódcy państw, którzy uczestniczą w nieformalnym szczycie UE w Pradze.
W piątek przywódcy 27 krajów UE spotykają się na nieformalnym szczycie Rady Europejskiej w Pradze. Mają rozmawiać o agresji Rosji na Ukrainę, energetyce i sytuacji gospodarczej.
Przed zamkiem na Hradczanach, na placu Hradczańskim na uczestników szczytu czeka niespodzianka - nietypowa instalacja. To pomnik nagiego Putina na złotym sedesie. W jednej ręce trzyma on szczotkę do toalety, w drugim - zakrwawioną pralkę. I sedes, i pralka, są ewidentnym nawiązaniem do grabieży, jakich rosyjscy żołnierze dopuszczają się na Ukrainie.
U stóp pomnika siedzi kolejna naga postać - Aleksander Łukaszenka. Trzyma w ręku zakrwawiony kij hokejowy.
U podstawy pomnika znalazł się napis "Nadzy zabójcy".
Nauseda: mają nasze wsparcie
Ta instalacja to dzieło aktywistów, którzy - jak informuje czeski serwis novinky.cz - protestują przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainie. Domagają się, by Europa jednomyślnie opowiedziała się przeciwko Putinowi i jednomyślnie nakładała sankcje na Rosję.
Z protestującymi spotkał się prezydent Litwy Gitanas Nauséda. Rozmawiał z nimi chwilę, tuż po tym, jak jego samochód podjechał na miejsce spotkania uczestników szczytu.
- Powiedziałem im, że Ukraina ma nasze pełne poparcie, ci młodzi ludzie mają nasze wsparcie - wyznał później dziennikarzom.
Posąg trafi na aukcję
Przypomnijmy, że twórcą posągu Putina jest czeski artysta, Otakar van Gemund. 17 listopada ma on trafić na międzynarodową aukcję. Pochodzące z niej pieniądze mają zostać przeznaczone na zakup bojowego drona dla Ukrainy.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski