"Polska odrobiła lekcję". Ekspert komentuje incydent z Osin

- Należy poczekać na identyfikację szczątków - mówi Wirtualnej Polsce Jarosław Wolski, analityk zajmujący się wojskiem i obronnością, komentując eksplozję niezidentyfikowanego obiektu w Osinach na Lubelszczyźnie. Potwierdza, że wygląd silnika w rozbitej maszynie jest zbliżony do tych, jakie montowane są w irańskich i rosyjskich dronach.

Osiny, 20.08.2025. Służby zabiezpieczają teren pola kukurydzy w miejscowości Osiny, na które spadł niezidentyfikowany obiekt, 20 bm. Obiekt spadł w nocy z wtorku na środę i eksplodował. Policjanci znaleźli na miejscu nadpalone szczątki metalowe i plastikowe. Wskutek wybuchu w kilku domach powybijane zostały szyby. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Z ustaleń wojska wynika, że w nocy z wtorku na środę nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. (jm) PAP/Wojtek JargiłoNiezidentyfikowany obiekt w Osinach. "Polska odrobiła lekcję"
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Wojtek Jargiło
Łukasz Kuczera

W nocy z wtorku na środę w Osinach na Lubelszczyźnie doszło do eksplozji niezidentyfikowanego obiektu, który spadł na pole kukurydzy. Okolicznych mieszkańców po godz. 2 obudził potężny huk. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, uszkodzone zostały jedynie trzy budynki. Siła uderzenia doprowadziła m.in. do wybicia szyb.

W miejscu wybuchu powstał krater, a wśród szczątków znaleziono przedmiot przypominający śmigło. Na polu nie brakuje też metalowych i plastikowych elementów.

- Jeśli chodzi o samo zdarzenie i analizę, w tym momencie, każda wersja musi być brana pod uwagę. Jesteśmy państwem graniczącym z miejscem, gdzie trwa pełnoskalowy konflikt. Analizujemy wszystkie potencjalne i możliwe scenariusze - powiedział wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nagranie z Osin. Słychać głośną eksplozję

Niezidentyfikowany obiekt w Osinach. "Polska odrobiła lekcję"

O spokój i cierpliwość w tej sytuacji apeluje również Jarosław Wolski, analityk zajmujący się wojskiem i obronnością. - Należy poczekać na identyfikację szczątków. Jednak wygląd silnika jest zbliżony do tych, które montuje się w irańskich Shahedach i rosyjskich Geraniach - mówi Wolski w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Rosjanie montują w swoich dronach różne silniki. One są podobne, ale potrafią się różnić. Wynika to z tego, że uruchomili własną produkcję i biorą części takie, jakie akurat wpadną im w ręce. Stosują silniki z Chin, również zdobyte w sposób przemytniczy. Dlatego w rosyjskich wrakach dronów odnajdywane są różne silniki. Wygląd części, które spadły w Osinach, wskazuje jednak, że możemy mieć do czynienia z bezzałogowcem z rosyjskiej rodziny Geran - dodaje Wolski.

Osiny. To tu spadł nieznany obiekt
Osiny. To tu spadł nieznany obiekt © Licencjodawca | Tomasz Molga

Niezidentyfikowany obiekt spadł na Lubelszczyźnie w momencie, gdy Rosja prowadziła kolejny zmasowany atak na Ukrainę. Zgodnie z komunikatem Kijowa, w nocy rosyjska armia wystrzeliła 93 drony uderzeniowe i dwie rakiety Iskander-M. Ukraińcy odnotowali trafienia pocisków i dronów w 20 lokalizacjach na północy i wschodzie kraju.

Obiekt niewykryty przez radary

Krótko przed godz. 9 komunikat ws. zdarzenia w Osinach wydało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. Wojsko podkreśliło, że "minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi".

- Taka możliwość jest na 100 proc. - uspokaja Wolski, którego zdaniem komunikat wojska może być jak najbardziej zgodny z prawdą.

- Jeśli coś leci na wysokości 100-150 metrów, to szanse wykrycia tego obiektu przez polskie posterunki są bardzo małe. Im coś leci niżej, to jest później wykrywane przez radary. Dodatkowo pokrycie naszego nieba przez stacje radarowe nie jest u nas najlepsze. Sytuację ratują samoloty wczesnego ostrzegania AWACS, ale one nie zawsze są w użyciu - dodaje ekspert wojskowy w rozmowie z WP.

Wolskiego cieszy natomiast, że Polska odrobiła lekcję z innych wydarzeń tego typu. Gdy pod koniec kwietnia 2023 roku przypadkowa osoba odkryła rosyjską rakietę w lesie pod Bydgoszczą, okazało się, że obiekt leżał tam od kilku miesięcy. Doszło wtedy do przepychanek pomiędzy ówczesnym kierownictwem Ministerstwa Obrony Narodowej a przedstawicielami wojska. W efekcie kilka miesięcy później Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak i gen. Tomasz Piotrowski Dowódca Operacyjny złożyli wypowiedzenie stosunku służbowego. Spekulowano wtedy, że to konsekwencja konfliktu z ministrem Mariuszem Błaszczakiem.

- Odrobiliśmy lekcję jako Polska. Dzisiejsza reakcja na incydent z Osin pokazuje, że wyciągnięto wnioski z wydarzeń pod Bydgoszczą. Otrzymaliśmy dość klarowne komunikaty - zauważa Wolski.

Rozmówca Wirtualnej Polski podsumowuje, że Polsce pozostaje czekać na dostarczenie aerostatów w programie Barbara. Są to systemy radiolokacyjne, które zwiększą bezpieczeństwo Polski i zapewnią lepszą ochronę naszego nieba. - Po uzyskaniu tych systemów na pewno będziemy mieć więcej możliwości. Ich dostawa ma zająć do dwóch lat - kończy Wolski.

Czym są aerostaty Barbara?

Aerostaty rozpoznawcze, będące częścią systemu Barbara, pełnią istotną rolę w rozpoznaniu radiolokacyjnym, wspierając obecny System Obrony Powietrznej oraz Brzegowy System Obserwacji. Te zaawansowane urządzenia są zdolne do wykrywania szerokiego spektrum obiektów, w tym pocisków rakietowych, samolotów, dronów oraz jednostek nawodnych.

Zasięg działania aerostatów przekracza 300 km, co czyni je niezwykle efektywnymi w monitorowaniu przestrzeni powietrznej. Umowa ze Stanami Zjednoczonymi obejmuje dostawę czterech takich statków powietrznych, które będą rozmieszczone wzdłuż wschodniej i północno-wschodniej granicy Polski. Całkowita wartość kontraktu wynosi około 960 mln dolarów.

- Te systemy radiolokacyjne działają na niższych wysokościach. To jest bardzo ważne, bo wojna na Ukrainie pokazuje, jak bardzo wiele warstw powinno mieć rozpoznanie. Musi być to rozpoznanie, które będzie oddziaływać na każdym poziomie. Tu będzie też rozpoznanie nawodne, tak ważne dla obrony całego kraju, każdej granicy, niezależnie od tego, gdzie ona się znajduje. Jesteśmy gotowi. Umowa jest już podpisana. Czekamy teraz na dostawy sprzętu - mówił w maju 2024 roku Władysław Kosiniak-Kamysz, gdy podpisywał umowę na dostawę amerykańskiego sprzętu.

Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie

Proboszcz zatrzymany przez CBA. Parafianie w obronie duchownego
Proboszcz zatrzymany przez CBA. Parafianie w obronie duchownego
Świat wstrzymał oddech. Podpisu wciąż nie ma
Świat wstrzymał oddech. Podpisu wciąż nie ma
Kto powinien pokryć koszty ewakuacji Polaków? Wyniki sondażu
Kto powinien pokryć koszty ewakuacji Polaków? Wyniki sondażu
Otwarcie granicy z Białorusią. Media: nie było bezwarunkowe
Otwarcie granicy z Białorusią. Media: nie było bezwarunkowe
"Nic się nie dzieje". Pieskow o negocjacjach w Stambule
"Nic się nie dzieje". Pieskow o negocjacjach w Stambule
Żurek apeluje do Nawrockiego. "Proszę pana prezydenta"
Żurek apeluje do Nawrockiego. "Proszę pana prezydenta"
Media: Węgierscy agenci szpiegowali w Unii Europejskiej
Media: Węgierscy agenci szpiegowali w Unii Europejskiej
Żurek przedstawia "ustawę praworządnościową". Trwa konferencja
Żurek przedstawia "ustawę praworządnościową". Trwa konferencja
Porozumienie Izrael-Hamas to dopiero początek. "Szansa jest, ale równie dobrze wszystko może runąć"
Porozumienie Izrael-Hamas to dopiero początek. "Szansa jest, ale równie dobrze wszystko może runąć"
Świat reaguje na porozumienie Izraela z Hamasem
Świat reaguje na porozumienie Izraela z Hamasem
Nocna wymiana ciosów. Ogromny zakład gazowy w Rosji zaatakowany
Nocna wymiana ciosów. Ogromny zakład gazowy w Rosji zaatakowany
Kolejne informacje o kierowcy. Znaleźli go w zaroślach, dziś wyniki badań
Kolejne informacje o kierowcy. Znaleźli go w zaroślach, dziś wyniki badań