PolskaNiezabitowska: nie wiedziałam, że jestem "Nowakiem"

Niezabitowska: nie wiedziałam, że jestem "Nowakiem"

Do grudnia 2004 r. nie wiedziałam, że jestem
zarejestrowana jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o
pseudonimie "Nowak" - powiedziała dziennikarzom przed rozprawa lustracyjną Małgorzata Niezabitowska.

Niezabitowska: nie wiedziałam, że jestem "Nowakiem"
Źródło zdjęć: © PAP

03.02.2006 | aktual.: 03.02.2006 14:45

Nigdy nie byłam tajnym współpracownikiem SB - dodała rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego z lat 1989-1990. Dowiedziałam się o tym, że jestem zarejestrowana wtedy, gdy to ujawniłam, czyli w grudniu 2004 r. Nie miałam o tym najmniejszego pojęcia. Gdybym wiedziała, to wcześniej wystąpiłabym o autolustrację - powiedziała.

Zaznaczyła, że z funkcjonariuszami SB miała kontakt w stanie wojennym tylko raz - gdy zabrano ja z domu do MSW, zatrzymano i była tam przesłuchiwana. Nigdy nie wiedziałam, że cokolwiek z tego co się działo poza przesłuchaniem zostało zrobione - mówiła.

Dlatego jest autolustracja, że zostałam zarejestrowana. Gdybym była zarejestrowana jako osoba poszkodowana, jak powinnam być - bo, co zostało przyznane, byłam inwigilowana cały czas - to nie byłoby autolustracji - wyjaśniła.

Podczas piątkowej rozprawy za zamkniętymi drzwiami zeznania kontynuował b. funkcjonariusz SB Robert Grzelak, który miał być oficerem prowadzącym Niezabitowskiej. Pytany po poprzedniej rozprawie, czy w stanie wojennym był tym oficerem, powiedział tylko, że "prasa tak pisze".

Również po piątkowej rozprawie nie chciał udzielać żadnych informacji. Powiedział, że sąd upomniał wszystkich uczestniczących w sprawie, że jest ona toczona za zamkniętymi drzwiami i nie powinna być upubliczniana.

Jeden z adwokatów Niezabitowskiej Marek Małecki powiedział, że piątkowe zeznania Grzelaka nadal nie podważyły linii obrony. Podał, że będzie on dalej przesłuchiwany za trzy tygodnie. Wezwani zostali też dwaj przełożeni Grzelaka z SB z lat 1981-82. To raporty Grzelaka z rozmów z tajnym współpracownikiem "Nowak" znajdują się w teczce Niezabitowskiej. W grudniu 2004 r. sama ujawniła w prasie, że z jej akt w Instytucie Pamięci Narodowej wynika, iż na początku lat 80. była agentem SB. Zaprzeczyła jednocześnie, by nim była. W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kserokopia.

W zachowanych aktach, które IPN w grudniu 2004 r. udostępnił dziennikarzom, nie ma ani typowego zobowiązania do współpracy, ani pokwitowań odbioru pieniędzy; nie ma także własnoręcznie pisanych meldunków. Jest zaś m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki Grzelaka z kilkunastu spotkań z nią. Według kartoteki SB, współpracę podjęto 15 grudnia 1981 r., a rozwiązano - 4 grudnia 1985 r.

Po upublicznieniu zawartości jej teczki przez media Niezabitowska mówiła, że w grudniu 1981 r. "pogubiła się w sytuacji" - była sama, z małym dzieckiem i chorym ojcem, którym chciała się opiekować, a SB przetrzymywała ją przez wiele godzin. Mikrofilmy i kserokopie uznała za niewiarygodne, łatwe do sfałszowania. Wystąpiła do IPN o uznanie jej za pokrzywdzoną.

W styczniu 2005 r. IPN odmówił przyznania jej takiego statusu. Wtedy złożyła do sądu wniosek o autolustrację. Proces rozpoczął się w maju, lecz od października do stycznia sąd przerwał go z powodu choroby Niezabitowskiej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)