Niewypały spod wody
"Gazeta Lubuska" podaje, że na dnie łagowskich jezior odkryto arsenał niewypałów. W środę ewakuowano mieszkańców okolicy, zamknięto przed turystami jeden z akwenów.
14.07.2005 | aktual.: 14.07.2005 07:21
Ewakuowano mieszkańców domów na brzegu, turyści mogli pływać tylko po Jeziorze Trześniowskim. Policjanci i strażacy ochotnicy pilnowali zagrożonego obszaru. Obeszło się bez planowanej ewakuacji ludzi mieszkających w promieniu dwóch kilometrów. Wszystko za sprawą niewypałów odkrytych na dnie jeziora - informuje dziennik.
Fala uderzeniowa po wybuchu jest bardzo niebezpieczna - wyjaśnia dowódca grupy płetwonurków-minerów Marynarki Wojennej 8. Flotylli Obrony Wybrzeża ze Świnoujścia porucznik marynarki Jarosław Bandura. Akcja zaczęła się o 8.00. Nikogo nie mogło być w wodzie ani na wodzie. Po 9.00 nurkowie zeszli pod wodę. Od razu stało się jasne, że wydobycie niewypałów potrwa przynajmniej dwa - trzy dni - pisze "Gazeta Lubuska".
Jest ciężko, niewybuchów jest sporo, a dno bardzo zamulone - mówi gazecie por. Bandura. Ok. 9.30 saperzy ładowali już na ciężarówkę pierwsze pociski. Saperzy z Krosna Odrz. na noszach przenosili je do ciężarówki. Tam były kładzione na podłodze i zasypywane piachem. Na szczęście nie miały zapalników. 14 pocisków pojechało na wędrzyński poligon. Zdecydowano się na bezpieczną trasę przez Jemiołów i dalej lasami. Na poligonie niewypały zdetonowano - relacjonuje gazeta.
Dziś akcja będzie prowadzona dalej. Po wyjęciu wszystkich bomb nurkowie przeszukają linię brzegową. "Poprosiłem o sprawdzenie jak największej części jeziora" - mówi wójt Henryk Czajkowski. Marynarka wojenna zajmie się też niewypałami znalezionymi przez nurków amatorów na dnie Jeziora Trześniowskiego. Na rakiety natknęli się strażacy-płetwonurkowie z Głogowa podczas oczyszczania dna jeziora. Przed dwoma laty kilka metrów stąd wyciągnięto z dna tonę pocisków moździerzowych - przypomina "Gazeta Lubuska".
Według dziennika, na nieoczekiwaną "atrakcję" narzekają szefowie ośrodków wypoczynkowych. "Nikt nie może wejść do wody i to w środku sezonu" - mówi kierownik ds. turystycznych ośrodka Mundi- Recra Sławomir Draszba. Najbardziej wystraszeni są starsi goście, którzy w Łagowie chcieli spędzić lato. "Na informację o bombach w jeziorze od razu pakują się i odjeżdżają" - dodaje Draszba. Osoby zainteresowane przyjazdem w obawie przed bombami od kilku dni kontaktują się z sołtysem Janem Cybulskim: "Dzwonią i pytają, czy jest bezpiecznie, czy można przyjechać" - czytamy w "Gazecie Lubuskiej". (PAP)